wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 66

-Hej. Jak głowa? Boli?
-Troszeczkę ale jak Cię widzę to przestaje. 
-To super, a czemu nakryłeś tylko na dwie osoby?
-Głuptasku, przecież mieszkamy tutaj we dwoje. 
-No tak, ale został u nas Liam i Zayn na noc. 
-A to nic nie wiedziałem już dostawiam talerze, a ty idź obudź naszych śpiochów. 
-Okey. Powiedziałam radośnie i wbiegłam po schodach na górę. Zapukałam do Zayna i go obudziłam, lecz wychodząc z pokoju znowu poczułam się strasznie słabo. Oparłam się o ścianę i zobaczyłam ciemność.
OCZAMI HARREGO:
Wstałem dosyć wcześnie z lekkim bólem głowy i zrobiłem śniadanie. Kończąc już posiłek w kuchni pojawiła się moja księżniczka, która powitała mnie promiennym uśmiechem. Po chwili rozmowy okazało się , że zostali u nas na noc nasi przyjaciele. Nie ukrywam, że nie pamiętam wszystkiego z wczorajszego wieczoru. Monia poszła obudzić Zayna i Liama, a po chwili usłyszałem krzyk Zayna z góry.












-Harry! Chodź tu szybko! Monia zemdlała! Jak to usłyszałem rzuciłem wszystko i wpadłem na górę. 
-Monia Skarbie? Słyszysz mnie? Zacząłem mówić do niej, niosąc na łóżko. Po chwili odzyskała świadomość i zaczęła z nami rozmawiać. 
-Co się stało? Zapytała ze zdziwieniem w głosie.
-Zemdlałaś. Oświadczył bardzo szybko Liam. 
-A teraz jak się czujesz? Zapytałem ze zdenerwowaniem.
-Dobrze. Mogę wstać? 
-Nie ma mowy. Zaraz przyniosę Ci śniadanie, a potem jedziemy do lekarza. 
-Nie zgadzam się. Wypuść mnie. Powiedziała podniesionym głosem. 
-Skarbie, ja to robię dla Twojego dobra. 
-Wiem, ale nie przesadzajmy. To była po prostu chwila słabości, a teraz dobrze się czuję. 
-Zobaczymy co powie lekarz. 
-Nigdzie nie jadę! Chyba że pozwolisz mi zejść na dół. 
-No dobrze, ale ostrożnie. 
-Harry nie przesadzaj. Nic mi nie jest.
-Właśnie widzę. Zjesz śniadanie i jedziemy.
-No dobrze. Powiedziała niechętnie mamrocząc pod nosem. 
Po zjedzonym śniadaniu zapakowałem moja ukochaną do samochody i zawiozłem do lekarza. Po zrobieniu kilku badań lekarz zaprosił nas do środka. 
-A więc jest pani mocno osłabiona. Zaczął lekarz. 
-A czym to może być spowodowane? Zapytałem. 
-Przyczyn może być wiele, ale myślę że to jest po prostu przemęczenie. Dużo pani pracuję?
-Sporawo. Mam teraz dużo na głowie. 
-A nie może pani na jakiś czas zrezygnować z niektórych obowiązków?





-Panie doktorze niebawem będzie nasz ślub, a więc pracy jest sporo. 
-Ja rozumiem, ale czy chce pani stać przed ołtarzem czy leżeć w szpitalu?
-To jest aż tak źle? Zapytała z przerażeniem. 




-Pani serce było bardzo obciążone podczas postrzału. A więc musi pani o nie dbać. 
-Dobrze. Postaram się zastosować do pańskich zaleceń.
-Ja ją dopilnuję. Powiedziałem i pożegnałem się z doktorem. 
-A więc co najpierw robimy? Zapytała moja księżniczka.
-Jak to co?
-Mieliśmy wybrać menu i wystrój sali oraz dobrać dodatki do twojego stroju. 
-Jedziemy do domu i odpoczywamy.

-Ale Harry!

-Słyszałaś co doktor powiedział?!
-No tak, ale musimy to zrobić. 
-Jeszcze mamy czas. 
-Wcale nie! Jedziemy do sklepu wybrać dodatki dla ciebie, a potem pójdziemy na obiad do restauracji w której będzie nasze wesele i przy okazji wybierzemy menu weselne, a potem pojedziemy do domu. Okey?
-No dobrze, ale będę na ciebie uważał. 
-Jasne.
*************************************************************
Wróciłam z Haroldem do domu. Nie ukrywam jestem bardzo zmęczona, ale nie mogę powiedzieć o tym Harremu, bo nie da mi spokoju. Teraz skupię się nad przygotowaniami do ślubu, a pracę ograniczę.  Usiadłam na kanapie i otworzyłam laptopa, po czym od razu usłyszałam rozkaz Harolda: Kochanie odpocznij! 
-Ale ja własnie to robię.
-Ja to? Odłóż tego laptopa!
-Sprawdzam dokładny kalendarz moich występów i zaraz obdzwonię większość i odwołam.

















-Na pewno?
-Tak. Daj mi pół godziny, a potem jestem cała Twoja.
-No dobrze ale tylko 30 minut, a potem zabieram cie do ogrodu. 
-Okey. Powiedziałam radośnie i wzięłam telefon, aby wykonać parę telefonów.  Po skończonych nie miłych rozmowach skierowałam się do ogrodu gdzie czekał na mnie mój Harold. 
-Proszę siadaj kochanie. Powiedział odsuwając krzesło w stole ogrodowym. 
-Dziękuję. Sam to przygotowałeś?
-No tak. Przecież to tylko sałatka owocowa i sok pomarańczowy, ale obiecuję  że na kolacje ugotuję coś pysznego. 
-W to nie wątpię, ale ja ci w tym pomogę. 
-Wykluczone. Masz odpoczywać. 
-Ale ja nie lubię. Musze coś robić. 
-No to się przyzwyczaj. Od dzisiaj ja gotuję. 
-A chcesz, żebym umarła z głodu? Powiedziałam śmiejąc się. 
-Och skarbie. Jedz a potem do łóżka!
-A mogę na kanapę? Wolę cie obserwować jak gotujesz. Jednak jesteś najlepszym kucharzem jakiego znam, ale strzeżonego Pan Bóg strzeże. 
-No dobrze. 
-A czy tak się będziesz o mnie troszczył po ślubie?
-Pewnie, a nawet jeszcze bardziej. Z każdym dniem moja miłość do Ciebie rośnie i jestem o ciebie coraz bardziej zazdrosny. Troszeczkę się uspokoję gdy na twoim palcu będzie obrączka. 
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i tak jak obiecałam położyłam się w salonie i przerzucałam programy, ale jeden zaciekawił mnie bardzo, bo mówili o mnie: "Dzisiaj w godzinach popołudniowych Monika Levy polska piosenkarka odwołała większość koncertów. Nie znamy dokładnego powodu, ale możemy się domyślać że związane jest to z jej stanem zdrowia. A więc nie będę was dłużej trzymał w niepewności Monika prawdopodobnie jest w ciąży i dlatego ograniczyła pracę. Młodej mamie gratulujemy i życzymy szybkiego powrotu do pracy."
-Harry! Słyszałeś?
-Tak i?
-Oni myślą, że ja jestem w ciąży.
-No i co w tym złego? Chciał bym, abyś była w ciąży. 
-Harry nie teraz. Najpierw ślub a potem nasze życie i szkoła oraz praca.
-A potem dziecko? 
-No tak. 
-O nie. Ślub i dziecko. 
-Nie żartuj sobie ze mnie. Dzisiaj zwołuje konferencję prasową na której wyjaśnię powód mojego ograniczenia pracy.
-O nie! Nie ma mowy. Masz odpoczywać.
-Harry! Uspokój się! Zrobię tak jak powiedziałam. 
-Monika jesteś przemęczona! To zbyt duży wysiłek dla Ciebie. 
***********************************************************
Wieczorem już siedziałam przed tłumem dziennikarzy. Wśród nich byli moi przyjaciele i Harry, który był bardzo nie zadowolony z tego co zrobiłam, ale no cóż jak się okazało mogłam go posłuchać......

CZYTASZ=KOMENTUJESZ