środa, 26 lutego 2014

Rozdział 27

Chłopaki jest akcja. Wykrzyczałam to na cały dom.
-Co się stało Skarbie?
-Nic po prostu musimy jechać na zakupy.
-Ale po co jest jeszcze pełną lodówka. Powiedział Liam.
-Zakupy są dla mojej sąsiadki.
-No ok. Powiedział Niall.
-A z tobą to ja sobie jeszcze pogadam.
-Ale o co chodzi?
-Muszę dowiadywać się od innych, że chodzisz z moja najlepszą przyjaciółka.
-A o tak. Przepraszam zapomniałem Ci powiedzieć.
-Chyba nam. Wtrącił się loczek.
-No tak.
Chodziliśmy po supermarkecie dobre parę godzin, ale w końcu udało nam się zakupić potrzebne rzeczy naszej sąsiadce i przy okazji uzupełniliśmy trochę nasze zapasy.
Po powrocie do domu wysłałam chłopaków do naszej sąsiadki z zakupami. A sama usiadłam na kanapie i wykonałam parę telefonów. Między innymi do dziewczyn oraz do cioci Gosi z  którą umówiłam się na spotkanie. Byłam dosyć zmęczona, więc zrobiłam sobie małą drzemkę, którą przerwały mi dziewczyny.
-Siemka! Powiedziały razem.
-Hej!! Obudziłyście mnie.
-Przepraszamy, ale ogarnęłyśmy się szybko po twoim telefonie i jesteśmy.
-No ok. Jest sprawa. Po pierwsze gratuluję Ci Gosiu, a po drugie w czwartek są Liama urodziny. Robimy imprezę niespodziankę?
-Jasne, że tak, ale mamy mało czasu stwierdziła Kinga.
-O to się nie martw. Już zamówiłam catering. Trzeba tylko jakoś przystroić dom, kupić prezenty i co najważniejsze ukryć to wszystko przed Liamem.
-A jak chcesz to zrobić?
-Jeszcze nad tym się nie zastanawiała, ale coś się wymyśli. Pomożecie mi?
-Oczywiście, a co z gośćmi?
-Nie uda nam się ściągnąć jego znajomych tutaj do Polski, ale jeżeli postanowili zostać tutaj to coś trzeba przygotować.
-Będziemy się świetnie bawić.
-Oj na pewno. A Gosia umówiłam się z Twoją Ciocią.
-Kiedy?
-Jutro. Ale chcę, żebyś ze mną pojechała.
-Nie ma sprawy. A powiesz mi co wymyśliłaś?
-Tak. Uznałam, że jeśli Paulina jest w naszym wiek może chodzić z mani do szkoły i z czasem przekona się, ze szkoła tez jest ważna. 
-A ci się nie uda jej przekonać?
-No cóż, to wtedy jej strata.
-A gdzie są chłopaki? Spytała Kinga.
-U sąsiadki poszli zanieść zakupy. Ale coś ich długo nie ma.
-To chodźmy po nich. Zaproponowała Gosia.
-Ok. Tylko się przebiorę. Poczekacie chwilkę?
-Jasne. 
Pobiegłam do garderoby i wybrałam szybko ciuchy.
-Zapukałam do drzwi sąsiadki. Niespodziewanie otworzył nam Liam.
-O cześć dziewczyny. Wchodźcie.
- Liam wszystko ok?
-Tak tak.
-A gdzie reszta? Spytała zaniepokojona Gosia wyglądem Liama.
-W środku.
To co zobaczyłam po prostu nie mogłam w to uwierzyć. Ani ja, a tym bardziej dziewczyny nie spodziewały się tego po chłopakach. Nasza sąsiadka siedziała cała zadowolona.
-I z czego się pani tak cieszy? Zapytała przerażona Kinga.
-No nie wiedziałam, że tak zareagują na herbatkę z prądem.
Po tych słowach wzięłam jedna z tych herbatek i spróbowałam.
-O matko!! Przecież tu jest sama wódka zabarwiona herbatą. Specjalnie to pani zrobiła?
-Nie. Tylko odwdzięczyłam się im za te parę ostatnich dni.
-A co oni pani takiego zrobili?
-Cały czas hałasowali w ogrodzie.
-Nie spodziewałam się tego po pani. Chłopaki wstajemy. Próbowałyśmy ich docucić, ale żaden z nich poza Liamem nie był w stanie samemu dojść do domu. 
-Niall budź się. Powiedziała Gosia do swojego ukochanego. 
-Gosia to Ty?
-Tak to ja. Wstawaj! Żadna z nas nie miała tyle siły aby ich podnieść. Zadzwoniłam natychmiast do Pawła naszego znajomego ze szkoły, który bardzo szybko przyjechał. Przy jego pomocy udało się nam postawić ich na nogi i odprowadzić do domu. Każdego ułożyłyśmy do łóżka i wyszłam do ogrodu gdzie czekał na mnie Paweł.
-Dziękuję Ci bardzo, że przyjechałeś.
-No coś ty. Nie rozumiem jednej rzeczy?
-Czego?
-Jak taka fajna dziewczyna jak ty może być z takim kretynem. 
-Nawet go nie znasz. Myślałam, że między nami wszystko ok?
-No tak, ale ja nadal nie zapomniałem.
-To zapomnij. Między nami jest tylko przyjaźń.
-Ale ja nie chcę.
-Myślę, że na ciebie już pora.
-No tak zasiedziałem się troszkę.
-Cześć!
-Cześć.
Chłopaki spali, a my ustaliłyśmy wszystko dotyczące czwartkowej imprezy. Zeszło nam się dosyć, ale mamy wszystko. Moje przyjaciółki pojechały do domów, a ja wzięłam szybki prysznic i też położyłam się spać. 
*********************************************************************************
Wstałam o 8 rano, gdyż musiałam zdążyć na spotkanie. Zjadłam szybkie śniadanie i pojechałam z moim kierowcą po Gośkę. Na miejscu byłyśmy punktualnie. Usiadłyśmy przy stoliku i czekałyśmy na panią Prus.
-O cześć Ciociu.
-Dzień Dobry pani!
-Witajcie dziewczyny! Bardzo się cieszę, że zgodziłaś się ze mną spotkać.
-Proszę mi nie dziękować, bo jeszcze nic nie zrobiłam, ale mam pomysł.
-Zamieniam się w słuch.
-A więc uznałam, że pani córka mogła by chodzić z nami do szkoły. Wtedy by mnie poznała i zobaczyła by, że moje życie nie jest usłane płatkami róż.
-Myślę, że to bardzo dobry pomysł, ale jest jeszcze jeden problem.
-Jaki? Spytałam.
-Bo Paulina ma siostrę. Ona także jest w waszym wieku.
-A no tak zapomniałam Ci powiedzieć. Jest jeszcze Karolina. Dopowiedziała Gosia.
-Wszystko rozumiem, ale co w związku z tym?
-One są bardzo związane i nie chciała bym ich rozdzielać.
-No to w takiej sytuacji niech obie przyjdą do naszej szkoły.
-A można tak?
-Pewnie, że tak. Niech się pani o nic nie martwi ja wszystko załatwię, tylko muszę dostać wszystkie dokumenty.
-Wszystko dostarczę jak najszybciej.
-Ale ciociu zostaje jeszcze jeden problem?
-Jaki?
-Z mieszkaniem.
-A no tak. Kompletnie o tym zapomniałam.
-Mogą przecież mieszkać u Ciebie w domu. Chyba twoja mama przyjmie je pod swój dach.
-No tak.
-A więc wszystko załatwione. Niech przyjeżdżają jak najszybciej.  Z chęcią je poznam.
-Dziękuję wam. Jeszcze raz dziękuję.
-Ciociu nie dziękuj. Zawsze marzyłam, żeby mieć siostry.
Pożegnałyśmy się i pojechałyśmy do mnie do domu, aby obudzić naszych śpiochów. 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ




sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 26

O nie! Dziewczyny zaraz tu będą a w domu panuje chaos.
-Niall zatrzymaj jakoś Gosię, a my tu ogarniemy. Ok?
-Postaram się.
Wyszedłem jej na przeciw. -No hejj!
-Siemka. Jak tam?
-U nas wszystko ok. A u Ciebie?
-Nic nowego. Mogę wejść do domu?
-Jasne, ale najpierw chciałem pogadać. Bez chłopaków.
-O czym?
-Chodź ze mną to się dowiesz.
-No ok.
Wyciągnąłem Gosię na spacer do pobliskiego parku. Spacerowaliśmy w ciszy, lecz ona przerwała tą chwilę :To o czym chciałeś pogadać?
-O ooo zacząłem się jąkać.
-Spokojnie mów powoli.
-A więc. Zacznę od początku. Tylko proszę nie przerywaj mi.
-Dobrze mów.
-Na początku jak przyleciałam do Polski tylko w sprawie pracy, lecz spotkania z Moniką, Kingą i Tobą zmieniły mnie. Od razu jak Cię pierwszy raz zobaczyłem spodobałaś mi się.
-Niall co Ty chcesz mi powiedzieć?
-To że Cię Kocham. Nie planowałem tego, jakoś samo tak wyszło. Kocham Cię. Rozumiesz? Powiedz coś.
-Ja też Cię kocham, ale nie miałem odwagi Ci tego wyznać.
Nic nie powiedziałem tylko musnąłem delikatnie jej usta.

 Ona odwzajemniła mój pocałunek. Ta chwila mogła by trwać wiecznie, lecz zbrakło mi powietrza i oderwałem się na chwile od niej i popatrzyłem jej głęboko w jej piękne oczy i powiedziałem: Czy zostaniesz moją dziewczyną?
-Z chęcią. Od dawna o tym marzyłam.
-No widzisz marzenia się spełniają. Chodź zabieram Cię na lody.
-Ok a jakie?
-Jeszcze Cię tak dobrze nie znam, ale mam nadzieję, że szybko to nadrobię.
-Ja tez tak myślę, a na razie poproszę lody czekoladowe.
-Dobry wybór.
Jestem taki szczęśliwy. Spacerowaliśmy po parku jedząc lody i gadając o jakiś głupotach, lecz przerwał mi telefon od Zayna:
-Niall gdzie ty jesteś do cholery!?. Miałeś ją wyciągnąć na chwilę, a nie ma was już jakieś trzy godziny.
-Już wracamy. Zaraz będziemy.
-Ok to czekamy.
-Coś się stało?
-Nie po prostu musimy już wracać.
-To chodź, ale najpierw daj mi buziaka.
-Oczywiście skarbie.
Wróciliśmy do domu Moniki objęci. Gosia przywitała się z chłopakami. Na szczęście zdążyli się uwinąć z tym bałaganem.
-No nie spodziewałam się, że czterech chłopaków umie utrzymać taki porządek w domu.
-Jeszcze dużo rzeczy o nas nie wiesz Kochanie.
-Kochanie? Zapytała zdziwiona Kinga
-No tak. Jakoś tak wyszło. Nie cieszysz się?
-Głuptasie jasne że się cieszę. 
Po tych słowach podeszła do mojej ukochanej i ją mocno uściskała. Cały dzień spędziliśmy razem. Na robieniu wspólnej kolacji, oglądaniu filmów itp. Brakowało mi tylko do pełni szczęścia Moni i Harrego. Ciekawe co u nich? Przyniosłem laptopa i włączyłem skaypa. Usiedliśmy wszyscy na kanapie i czekliśmy na nich. Po chwili ukazali nam się oboje. Bardzo radośni.
-Witajcie Kochani. Powiedzieli razem.
-Hej!! Powiedzieliśmy wszyscy chórkiem.
-Jak tam u was? Spytał pierwszy Zayn.
-U nas świetnie. Pogoda jest rewelacyjna. Ogólnie wszystko jest świetne.
-A jak jedzenie? Spytałem.
-Bardzo dobre, ale niestety Niall ty byś się nie najadł.
-Czemu?
-Bo tu bardzo dużo jemy makaronu, a ty z tego co wiem to wolisz mięso. Prawda?
-No tak. 
-A kiedy wracacie? Powiedziała Kinga.
-Niestety pojutrze.
-Niestety? Nie stęskniliście się za mną?
-Oj za tobą Louis w szczególności, a jak w domu dziewczyny porządek?
-I to jaki. Nie wiedziałam nawet, że chłopaki mogą utrzymać taką czystość.
-To jestem z was dumny. Powiedział Harry.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę. Ja z Louisem odwiozłem dziewczyny do ich domów. Po powrocie wszyscy już spali tylko Louisowi zebrało się na pogaduszki, więc trochę śpiący, ale ciągnąłem rozmowę z moim przyjacielem z zespołu.
-Jak ty to zrobiłeś?
-Ale co?
-No wiesz to że jesteś z Gosią?
-Normalnie. Jakoś tak samo wyszło. Nie przygotowywałem tego.
-Boże ja też tak chcę.
-Z Kingą jak się nie mylę.
-Niall! No oczywiście od pierwszego dnia kiedy ją zobaczyłem nie mogę o niej przestać myśleć.
-Masz jeszcze czas.
-Brakuje mi Moni. Ona mi zawsze coś podpowie.
-Nie martw się ona już niedługo wróci i Ci coś zaproponuje.
*********************************************************************************
Cztery dni z Harrym minęły jak jedna chwila. A ni się nie obejrzałam, a już trzeba było wracać. Każdemu z naszych przyjaciół kupiliśmy mały upominek z naszych krótkich wakacji. Już nie mogłam się doczekać, aż ich zobaczę. Niby to tylko parę dni, ale stęskniłam się za nimi. Podjechaliśmy pod mój dom. Wchodząc do środka rzucili się na nas chłopaki i od razu porwał mnie Louis na spacer.
-Skarbie zaraz wracam.
-Dobrze. Dostałam słodkiego buziaczka i wyszłam.
-No widzę, że miłość kwitnie.
-Tak, a jak twoja?
-No tu trochę gorzej. Chcę znowu spróbować.
- To w czym problem?
-Nie wiem jak. Może zrobić tak jak Niall z marszu, albo coś przygotować.
-Zaraz czegoś ty nie rozumiem co zrobił Niall?

-Niall i Gosia są parą. Nie wiedziałaś?
-No właśnie nie, ale to nieważne. Co by ci tu poradzić. 
-Miałem taki mały pomysł, ale on .....
-No dokończ. Może nie jest taki zły.
-No bo w czwartek są Liama urodziny. I pomyślałem, że podczas imprezy zadedykuje jej piosenkę i dalej jakoś może pójdzie. 
-To świetny pomysł. Zróbmy imprezę. 
-Mamy mało czasu.
-O to się nie martw. Wszystko załatwię.
-Naprawdę?
-Jasne. A od czego są przyjaciele?
-Dzięki za wszystko.
Wracając do domu zaczepiła nas moja sąsiadka:
-Już wróciłaś?
-Tak dzisiaj, a co u pani nowego słuchać?
-Oj córciu dużo nowości, ale mam nadzieję, że wpadniesz do mnie na herbatkę to pogadamy?
-Oczywiście w wolnej chwili zawsze. A potrzebuje pani czegoś?
-Tak. 
-Proszę mówić. Z chęcią pomogę.
-Trzeba zrobić większe zakupy.
-Nie ma sprawy tylko proszę mi zrobić listę.
-Kochana jesteś, ale ty dopiero wróciłaś. Jesteś pewnie zmęczona?
-Tak troszkę, ale proszę się mną nie przejmować.
-To może ten miły młodzieniec mi pomoże?

-Tak z chęcią.
-Dziękuję wam i zapraszam was oboje na herbatkę.  
-Do zobaczenia. 
-Do widzenia. 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ




wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 25

Jestem bardzo ciekawa gdzie zabierze mnie Harold. Był bardzo tajemniczy. Zanim wyszliśmy z hotelu dostałam od niego piękny bukiet kwiatów. Czuję, że ten wieczór będzie niezapomniany. Po chwili jazdy samochodem byliśmy już na miejscu. Będąc już w restauracji kelner zaprowadziła nas do naszego stolika na tarsie.
-Harry tu jest przepięknie.
-Starałem się.
-Mamy widok na cały Rzym. Dziękuję.
Zjedliśmy kolację cały czas się w siebie wpatrując.
OCZAMI HARREGO:
Nie mogę oderwać od niej wzroku. Cały czas na nią spoglądam. Co się ze mną dzieje?! Zapłaciłem za kolację i wyszliśmy z lokalu. Nasz hotel był nie daleko, a Monia zaproponowała abyśmy się przeszli. Spacerowaliśmy ulicami Rzymu trochę cały czas gadając o jakiś głupotach. Taka właśnie ją lubiłem. Nic nie udającą, naturalną i uśmiechnięta. Będąc już w pokoju zamknąłem dokładnie drzwi i przeciągnąłem moją partnerkę do siebie. Oparła się o drzwi, a ja ja zacząłem całować po szyj. Czułem, że jej się to podoba, więc nie przestawałem.Całowałem ją po szyi idąc w górę. Przygryzłem lekko jej prawe ucho co spowodowało, że wydała z siebie cichy jęk, lecz oderwała się od mnie niespodziewanie i powiedziała: -Przepraszam, ale nie mogę i schowała się w łazience. Jaki idiota ze mnie.
OCZAMI MONIKI:
Na początku chciałam to zrobić, ponieważ bardzo kocham Harrego, ale coś mnie powstrzymało. Harold dobija się do drzwi.
-Kochanie przepraszam. Ciągle to powtarzał. Po 15 minutach spędzonych w samotności uznałam, ze to mnie i tak nie ominie ta rozmowa, więc wyszłam i zobaczyłam siedzącego na łóżko plączącego mojego chłopaka.

Podeszłam do niego i uklęknęłam przed nim i spojrzałam mu w oczy.
-Harry przepraszam, ale...
-Nie kończ. Wszystko rozumiem. Jestem idiotą.
-Nie jesteś idiotą. Chyba troszkę za krótko się znamy i to mnie powstrzymało.
-Ok. Zapomnijmy o tym. No to przyjdzie jeszcze czas.
-Masz rację. To co robimy? Spytałam
-Pogadajmy.
-Oki. O czym?
-Chcę wiedzieć o Tobie wszystko.
-Wszystko?
-Tak.
-To od czego mam zacząć?
-Może opowiedz o rodzinie. Znamy się już około miesiąca a Ty nawet o niej nie wspomniałaś.
-To nie zbyt dobry temat.
-Czemu?
-Bo to smutna historia.
-Nie chcesz to nie mów.
-Nie. Powiem. Przecież między nami ma nie być żadnych tajemnic.
-To mów. Zamieniam się słuch.
-A więc tak. Swoje dzieciństwo spędziłam na wsi. Mieszkałam tam z rodzicami, bratem i dziadkiem.
Kiedy miałam10 lat zostałam w domu z dziadkiem. Moi rodzice wraz z moim bratem Kamilem pojechali na zakupy, z których nie wrócili. Mieli wypadek. Wszyscy zginęli.
-Przykro mi.
-Wychowywał mnie dziadek, lecz gdy miałam 15 lat zaczęła się moja historia z muzyką. Zaczęłam zarabiać pieniądze, żyło nam się dużo lepiej. Lecz po roku mój dziadek zmarł. Byłam z nim do samego końca. Uroniłam wtedy parę łez,które od razu otarł mi Harry. Na szczęście na trafiłam do domu dziecka tylko przejęli nad mną opieką moja ciotka siostra taty. To nie trafo zbyt długo, gdyż nie mieliśmy dobrego kontaktu. Potem Christopher zaproponował zbudowanie domu, w którym teraz mieszkam i mogłam się od nich wyprowadzić.
-A kto to ten chłopak?
-Christopher to kolega z zespołu i mój były chłopak.
-A teraz kto sprawuje nad tobą opiekę?
-Prawie nikt. Za 8 miesięcy skończę 18 lat i będę mogła urwać kontakt z ciotką.
-A nie masz żadnej innej rodziny?
-Raczej nie. Jak mam jakiś problem to zgłaszam się do rodziców Kingi lub Gosi. One są dla mnie jak rodzina.
-A długo znasz dziewczyny?
-Tak od 10 lat. Chodziłyśmy razem do podstawówki, gimnazjum, a teraz do liceum. Opowiadałam mu całą historię mojego życia, przy czym się trochę popłakałam. Gadaliśmy jeszcze trochę, aż w końcu zasnęliśmy.
RANO:
Obudziły mnie promienie słoneczne, które padały na moją twarz. Spojrzałam na Harrego. Jeszcze smacznie sobie spał. Postanowiłam, że nie będę go budzić i sama przygotuje się do wyjścia. Kończąc makijaż usłyszałam mój telefon. Okazało się, że to Kinga.
-Siemka! Powiedziałam po polsku.
-Hej! Co tam u was?
-Świetnie. A chłopaki nie rozwalili mi domu?
-Nie. Jeszcze stoi.
-Co to oznacza Jeszcze stoi?
-O nic się nie martw wszystko jest pod kontrolą.
-Na pewno?
-Tak.
 Porozmawiałam jeszcze chwilę. Widząc, że Harold się budzi zakończyłam rozmowę.
-Witaj najdroższa. Powiedział trochę zachrypniętym, ale za to jakim seksownym głosem.
-Hej! Jak się spało?
-Dobrze. A Ty z kim tak nawijałaś przez telefon?
-Z Kingą i Louisem.
-A o czym z nią rozmawiałaś?
-A ty musisz wszystko wiedzieć.
-Tak
-No to  naucz się polskiego. To będziesz wszystko wiedział.
-Jeśli będę miał dobrą nauczycielkę to może się nauczę.
-Serio? Chciałbyś się nauczyć?
-A czemu nie?
-A więc powtórz za mną Kocham Cię.
-Powtórzył to z 10 razy ale w końcu mu się udało wypowiedzieć w miarę poprawnie.
-Co robimy z tak miło rozpoczętym dniem?
-Może jakieś śniadanko?
-Jasne, a potem?
-No nie wiem zdaję się na Ciebie.
-Ok.
Zeszliśmy na dół i zjedliśmy pyszne śniadanie. Podczas posiłku omówiliśmy plan na cały dzień.
TYM CZASEM W POLSCE:
Taka piękna pogoda, więc umówiłam się z Kingą na spacer. W umówionym miejscu spotkałyśmy się punktualnie.
-Hej kochana.
-Siemka.Co tam?
-Martwię się o Monię.
-Czemu? Przecież jest z Harrym.
-No tak, ale jak rozmawiałam z nią przez telefon to wydawała mi się smutna.
-Kinia nie dramatyzuj. Próbowałam przekonać jakoś moją przyjaciółkę, lecz ona stała twardo przy swoim.
-No ko, a co u chłopaków? Byłaś u nich wczoraj?
-Niestety nie. Musiałam zostać z bratem, ale dzisiaj do nich pójdę. Pójdziesz ze mną?
-No jasne. Przecież obiecałam, że dopilnuje całego jej dorobku życia.
-No to na co czekamy. Zróbmy im niespodziankę.
Po 20 minutach byłyśmy już na miejscu. To co wchodzimy.
-Nie no zapukajmy. Przecież oni tu teraz mieszkają, więc dajmy im troszeczkę prywatności.
-Ok. Kinga zadzwoniła dzwoniła i po chwili ukazał się nam w drzwiach Louis.
-O hej!! 
-Cześć! Można? 
-Jasne, ale chciałem wam coś pokazać.
-Co?
-Chwileczkę, tylko założę buty.
-No ok. 
Wychodząc krzykną chłopakom: Zaraz wracam z dziewczynami. Macie 10 minut.
-No to co nam chciałeś pokazać?
-Te prześliczne kwiatki, które tu rosną.
-Louis! Oszalałeś czy co? One tu rosną już bardzo długo. Powiedziała Kinga. 
-No tak, ale one są wyjątkowe jak ty.
-Oto ja może pójdę już do domu, bo wiedzę, że chyba przeszkadzam.
-Nie nie przeszkadzasz.
-Ja już pójdę. Nie dałam się zatrzymać i skierowałam się w stronę domu.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ




czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 24

I jest w końcu 24 rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodoba, ponieważ napisałam go dzisiaj jednym tchem. Miałam nagły przypływ weny spowodowany zajęciem trzeciego miejsca razem z moją drużyną w zawodach w kosza. Pozdrawiam wszystkich i zachęcam do komentowania.
*********************************************************************************
Wstałam dosyć późno. Każdy był już ubrany, tylko ja chodziłam w piżamie. Dobrze, że wczoraj się spakowałam to teraz nie muszę się spieszyć.
-Witaj Kochanie.
-Hej. Dostałam słodziutkiego buziaka na powitanie. I jak się spało?
-Wyśmienicie. Ja i moje łóżko to najlepsza para na świecie.
- O a ja myślałem, że ze mną tworzysz najlepszy związek.
-No i z Tobą też, ale ono było pierwsze. Wybacz. Zaśmiałam się. O której jedziemy?
-O 14 jest samolot.
-Więc, o której mamy wyjechać? Próbowałam wyciągnąć od niego więcej informacji, ponieważ mój mózg jeszcze spał.
-O jakiejś 13.
-Ok, a która teraz jest?
-12.10
-Co!? Cholera ja ja jeszcze nie ubrana. Poleciałam szybko do łazienki. Wykonałam codzienne czynności, tylko z dwa razy szybciej niż zwykle. I już po 30 minutach byłam gotowa do wyjścia. Poprosiłam wszystkich o przyjście do salonu i zaczęłam mówić: Chłopaki, wiem że chcecie odpocząć od fanek, które was trochę męczą w Londynie, więc zostawiam wam dom. Jest on do waszej dyspozycji. Tylko bez wygłupów ok?
-Dobrze. Powiedzieli radośnie chórkiem.
-W domu ma panować porządek, bo jak nie.... kontynuował Hazza, lecz przerwał mu Liam.
-Nie musisz kończyć. Ja się wszystkim zajmę.
Dałam im cztery komplety kluczy, aby każdy miał swoje. Pożegnałam się z każdym buziakiem w policzek i pojechałam z moim ukochanym na lotnisko. Tam czekały na nas dziewczyny.
-Kinga i Gosia, będzie mi was brakować.
-Nam Ciebie, też, ale to tylko kilka dni.
-No tak. Mam do was ogromną prośbę
-Proś o co chcesz.
-Zostawiłam chłopakom mój dom.
-Co zrobiłaś? Zapytała zdziwiona Gośka.
-To co słyszałaś i chcę abyście wpadały do nich i sprawdzały, czy wszystko w porządku.
-Ok. Na nas możesz polegać.
Jeszcze ostatni raz się przytuliłyśmy i skierowałam się z loczkiem w stronę naszego wejścia na pokład. Całą drogę praktycznie przespałam. Harremu to nie przeszkadzało, ponieważ on także spał. Obudziła nas stewardesa. -Kochanie wstawaj. Jesteśmy już na miejscu.
-Tak?
-Tak. Tylko gdzie ?
-W Rzymie.
-Żartujesz?
-Nie. Czemu?
-Zawsze chciałam tu przyjechać, ale nigdy nie było okazji. A Ty spełniłeś moje marzenie. Dziękuję Ci. Uśmiechnięci opuściliśmy pokład samolotu i poszliśmy po walizki. Podroż do hotelu nie trwała długo. Pogoda jest piękna. Świeci słońce i jest bardzo cierpło. Od razu postanowiliśmy iść na spacer zwiedzić trochę okolicę.
-Harry tu jest cudownie!
-Wiem.
Spacerowaliśmy po okolicy dosyć długo. Nikt nas nie zaczepiał, może dlatego, że Harry miał okulary przeciwsłoneczne, a po za tym nikt nie wiedział, że się tu wybieramy. Czułam się tak anonimowo.
Tą chwile wytchnienia przerwał nam telefon Hazzy.
-Kochanie dzwoni Ci.
-Co?
-Telefon głuptasie.
-A no tak. To Paul. Muszę odebrać. 
-Ok.
OCZAMI HARREGO:
Rozmowa z Paulem: -Cześć Co tam? Powiedziałem pierwszy.
-Mam dla was robotę.
-Co? Kiedy?
-Zagracie koncert w piątek.
-Gdzie?
-W Los Angeles.
-Chyba oszalałeś!? Mieliśmy mieć wolne do końca miesiąca.
-Tak wiem, ale zagracie ten koncert i dam wam jeszcze jeden tydzień ze września.
-Nie! Nie zgadzam się.
-Czy to jakiś problem? Spytał bardzo spokojnym głosem.
-Tak i to wielki. Jestem na urlopie i nie zamierzam go przerywać.
-A tak w ogóle to gdzie Ty jesteś? Bo chłopaki nie chcieli mi powiedzieć.
-Jestem z moja dziewczyną.
-Gdzie? W Polsce?
-Nie nie w Polsce.
-A to gdzie? Dopytywał się mnie mój menadżer.
-To już chyba nie twoja sprawa.
-A własnie moja.
-Nie. I tak Ci nie powiem. Cześć.
Rozłączyłem się bardzo szybko. Nie chciałem z nim dłużej dyskutować przy Moni.
-Coś się stało? Spytała
-Nie nic.
-Przecież widzę. Jesteś zdenerwowany.
-Może trochę, ale Ty ni zaprzątaj sobie tym głowy. Po tych słowach zatrzymała się i popatrzyła mi głęboko w oczy i powiedziała:
-Harry ja chcę wiedzieć o Tobie wszystko. Chcę, abyś mi ufał, bo ja Tobie wierzę bezgranicznie.
-No dobrze. Opowiedziałem jej całą rozmowę, była trochę zaskoczona, ale zaakceptowała moja decyzję.
Po powrocie do hotelu mój chłopak postanowił się odświeżyć. Korzystając z wolnej chwili pomyślałam, że zadzwonię do cioci Gośki. 
-Hallo?
-Dzień Dobry. Z tej strony Monika Levy. Czy ja rozmawiam z Ciocia Małgosi?
-Tak, to ja Elżbieta Prus. Dziękuję, że dzwonisz.
-Nie ma za co. Podobno miała Pani do mnie jakąś sprawę.?
-Tak. Chodzi o moja córkę Paulinę. Ona uważa, że może zostać gwiazdą jak Ty. Jesteś jej idolką.
-Miło mi to słyszeć. W takiej sytuacji chętnie się spotkam z Panią i Pauliną.
-Oczywiście. Nawet dzisiaj. 
-Dzisiaj to nie za bardzo, bo nie ma mnie w Polsce, ale za parę dni wrócę i wtedy możemy się spotkać.
Dziękuję Ci bardzo.
-Proszę mi nie dziękować, bo ja jeszcze nic nie zrobiłam.
-No dobrze. Do zobaczenia.
-Do widzenia. 
Skończyłam rozmawiać i zobaczyłam loczka wychodzącego uśmiechniętego z łazienki.
-Z kim rozmawiałaś?
-Z ciocią Gosi.
-A co ona ma do Ciebie?
-A to długa historia. Opowiem Ci później dobrze?
-Ok. A tym czasem zapraszam Cię na kolację.
-Supper. To idę się ubrać. Skierowałam się w stronę łazienki, lecz Hazza minie zatrzymał.
-Zapomniałaś o czymś.
-O czym?
-O tym. Oblizał delikatnie moje usta i czekał na pozwolenie o wejście. Nie musiał czekać zbyt długo, bo dosyć szybko odwzajemniłam jego pocałunek. Staliśmy tak połączeni parę chwil. Po moim ciele przeszedł dreszcz. I momentalnie oderwałam się od niego i schowała się w łazience. Oparłam się o umywalkę i myślałam o tym pocałunku. On był zupełnie inny. Czułam na moim ciele dreszcze, które sprawiały mi wielką przyjemność. Nigdy więcej tak się nie czułam. Wzięłam szybki prysznic i zaczęłam wybierać sukienkę. Szybko wybrałam kreację i już po paru chwilach byłam gotowa.
OCZAMI HARREGO:
Zacząłem się całować z Monią. Poczułem, że to ten czas. Muszę ja mieć. Miałem na nią ochotę, lecz ona przerwała naszą chwilę i schowała się w łazience. Wykorzystałem ten moment, że ona była w łazience i skoczyłem do kwiaciarni na dole po kwiaty. Zdążyłem się jeszcze przebrać i zobaczyłem moją dziewczynę. Wyglądała jak zawsze fenomenalnie.
-Proszę to dla Ciebie.
-O dziękuję. Nie trzeba było. I dostałem buziaczka w policzek jako podziękowanie. 
To gdzie idziemy?
-Niespodzianka.
-Nie lubię niespodzianek, ale twoje są bajeczne, więc pójdę za Tobą na koniec świata.
Nadstawiłem swojego ramienia i wyszliśmy z hotelu.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 23

Przepraszam Was bardzo, że ostatnio dodaje rozdziały rzadziej, ale sami wiecie szkoła. A po za tym jeszcze przygotowuje się do zawodów w kosza. Mam codziennie treningi po których wracam i nie mam zupełnie czasu, ani weny do pisania. Mam nadzieje, że to rozumiecie.Dziękuję wszystkim za dodawane komentarze. Jesteście supper :D Kocham Was i  zapraszam wszystkich do czytania i komentowania następnego rozdziału. :D
********************************************************************************
Będąc już w Polsce wsiedliśmy do taksówki. Harry powiedział kierowcy, aby pojechał do hotelu na ulicę Muzyczną 55.  Słysząc te słowa zapaliła mi się czerwona lampka.
-A czemu jedziemy do hotelu?
-Skarbie musimy gdzieś mieszkać.
-A nie możecie u mnie? Mam duży dom. Miejsca starczy dla wszystkich.
-Ale kotku na pewno?
-Tak proszę jechać na ulicę Różaną 25.
-No dobrze odpowiedział kierowca samochodu.
Będąc już w domu pokazałam każdemu jego pokój. Rozpakowaliśmy się i odświeżyliśmy. Ustaliłam z chłopakami, że pójdziemy do klubu, gdzie zawsze chodzimy z dziewczynami w każda niedzielę. Odbywają się tam zawsze konkursy karaoke. Zadzwoniłam jeszcze tak kontrolnie do dziewczyn sprawdzając, czy się tam wybierają. Okazało się, że tak więc byliśmy umówienie,lecz one nie wiedziały, że mnie tam spotkają.
WIECZOREM:
Ubrałam się już, lecz co się okazało musiałam czekać na chłopaków.
 Wchodząc do łazienki zobaczyłam Zayna, który się przegląd w lustrze, Harrego poprawiającego swoje loczki, a Louis i Niall cały czas się poprawiają wzajemnie, aby wyglądali jak najlepiej. Po 15 minutach czekając an nich w salonie z Liamem ukazali się gotowi. Dołączył do nich mój rozmówca. Wyglądali po prostu fenomenalnie. Ubrani byli na luzie, ale mi i tak się podobali.
 Pojechaliśmy do klubu. Na scenie akurat stała Kinga śpiewała piękną romantyczna piosenkę. Louis chyba był wniebowzięty. Po skończonym utworze, ja wybiegłam na scenę i śpiewałam jedną piosenkę. Dziewczyny były szczęśliwe jak mnie zobaczyły. Od razu  po występie pobiegłam ich uściskać.
-Kiedy wróciłaś? Spytał Gośka.
-Dzisiaj rano.
-I dopiero teraz się z nami witasz?
-Tak. Chciałam wam zrobić niespodziankę.
-To Ci się udało. A sama jesteś?
Nie zdążyłam odpowiedzieć na zadane mi pytanie, bo już usłyszałam dedykacje chłopaków: Zaśpiewamy piosenkę What makes you beautiful powiedział Zayn.
-Chcieliśmy ją zadedykować Monice, Kindze i Gosi, które zmieniły nasze życie. Powiedział słodkim głosem Harold. Przez całą piosenkę loczek spoglądał na mnie,a Louis na Kingę. Dziewczyny przywitały z chłopkami i poszliśmy usiąść do naszego ulubionego stolika.
-To opowiadajcie jak było w Londynie?
-Genialnie. Monia robi pyszne śniadanie. Powiedział Liam.
-Wiemy. Zaśmiały się głośno dziewczyny.
-A skąd? Spytał Niall.
-Głuptasie. My mamy dwie lewe ręce do gotowania, a raczej cztery więc ona się tym wszystkim zajmuje.
Pogadaliśmy jeszcze chwilkę i poszliśmy tańczyć. Z każdą piosenka bawiliśmy się lepiej. Może to zasługa alkoholu, a możne po prostu czuliśmy się w swoim towarzystwie coraz lepiej. Po północy postanowiliśmy wrócić, każdy był już nieźle wstawiony. Dziewczyny nie powinny pokazywać się swoim rodzica w takim stanie, więc zostały na noc u mnie. Czasami im zazdroszczę, że mają jakieś zakazy, ale nieważne to teraz. Zaprowadziłam każdego do pokoju i sama ległam na łóżku koło Harolda i usnęłam.
*********************************************************************************
Rano obudziłam się z niezłym kacem. No cóż uroki Polskich imprez. Poszłam szybko do kuchni po wodę. Po drodze spotkałam Zayna, który już wraca z butelka wody i proszkami.
-Hej.
-Hej. Odpowiedziałam cichym głosem.
-Ciebie też boli głowa?
-I to jak. Wczoraj trochę przesadziłam.
-Chyba każdy przesadził. Ale Ty i tak się nie źle trzymałaś.
-Naprawdę?
-Tak kotu. Usłyszałam  zachrypnięty głos mojego chłopaka.
-No widzisz jaka masz mocną dziewczynę. Nie upijesz mnie tak szybko.
-Ja Cie nawet nie mam zamiaru upijać. A odchodząc od tematu pamiętasz o mojej niespodziance?
-Tak.
-To dobrze.
-Ale w zamiana za to dajesz mi dzisiaj wolny wieczór.
-Wolny?
-Tak. Mamy dzisiaj taki babski wieczór z dziewczynami. Zero chłopaków. Musimy omówić parę tematów.
-Ale skarbie, ja bez Ciebie nie wytrzymam.
-Oj wytrzymasz. Pójdziesz z chłopakami na piwo, a ja będę dla twojej dyspozycji całe kolejne cztery dni.
-Tylko dla mnie?
-Tak. Ucałowałam go w czoło i uciekłam do łazienki. Po 30 minutach umyta i ubrana skierowałam się do kuchni. Wszyscy już na mnie czekali ze szklanka zimniej wody. No co jest? Zapytałam już donośnym głosem, ponieważ ból głowy mi już przeszedł, więc postanowiłam się trochę poznęcać na nich.
-Dziewczyno ciszej. Proszę powiedział bardzo skwarzony Louis.
-No dobrze. To wy idźcie się odświeżyć, a ja przygotuję coś do jedzenia.
-Ale wszyscy nie wejdziemy na raz do łazienki. Oznajmił Liam.
-Przecież wiem. Są cztery łazienki, a was jest siedmioro, więc proponuje najpierw niech wejdą chłopaki, a potem dziewczyny.
-Ale dlaczego oni mają być pierwsi? Zapytała Kinga.
-Wy w tym czasie wybierzecie sobie ubrania.
-No ok.
Miałam chwile spokoju. Zaparzyłam kawę i zaczęłam robić jajecznicę. Uznałam, ze każdy się powinien najeść. W chwili gdy wbijałam jajka na patelnie zobaczyłam wchodzącego do kuchni Louisa.
-I jak? Wykąpany?
-Tak miałaś rację. Ból głowy po proszkach i szybkim prysznicu prawie ustał. Pomóc Ci?
-Tak. Rozstaw talerze.
-Ok. Wiesz co? Nie żałuję, że tutaj przyleciałem.
-A czemu miałeś żałować? Polska to piękny kraj.
-W Polsce znalazłem miłość rozumiesz?
-Rozumiem. Czyli miedzy wami wszystko jest na dobrej drodze, żebyście byli razem?
-Tak i to na bardzo dobrej.
-To się bardzo ciesze.
*********************************************************************************
W końcu mamy ich z głowy. Powiedziała Goska.
-Nie lubisz ich?
-Lubię. Ale kiedy oni się pojawili to spędzasz z nami coraz mniej czasu.
Wiem wiem, ale to się niedługo zmienni. Przecież za dwa tygodnie zaczyna się szkoła.
-No tak. Będziemy widzieć się w szkole całymi dniami, więc nie marudzie tylko opowiadajcie co robiłyście przez ostatnie dni.
-No wiesz. Przyjechała do mnie ciotka. Po tych słowach usłyszałam pukanie do drzwi.
-Poczekajcie chwilkę. Zaraz wracam. Poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się Harry.
-Co ty tu robisz? Przecież miałeś być z chłopakami?
-No tak, ale stęskniłem się za Tobą.
-Rozumiem , ale widzieliśmy się przecież godzinę temu.
-Ale ja już tęsknię.
Na te słowa wpiłam się w jego malinowe usta. Nasze języki zaczęły się bawić. Oderwałam się od niego na chwilę, aby złapać powietrza i wróciłam do poprzedniej czynności. Przerwały nam dziewczyny.
-No pięknie. To miał być babski wieczór. Powiedziała zezłoszczona Gośka.
-Ja już uciekam. Powiedział speszony loczek.
-Do zobaczenia później.
-Pa. Powiedziałyśmy chórkiem i wróciłyśmy do salony.
-To co z twoją ciocią?
-Przyjechała na tydzień i chciała się z Tobą spotkać.
-Ze mną? Zapytałam bardzo zdziwiona.
-Tak z tobą. Chce abyś wytłumaczyła jej córce, żeby nie rzucała szkoły.
-Ale czumu ona chce to zrobić?
-No, bo myśli, że zawojuje świat.
-No dobrze. Powiedz cioci, że się chętni z nią spotkam.
-To może jutro?
-Nie jutro nie mogę. Harry przygotował dla mnie jakąś niespodziankę. Mamy gdzieś jechać. Tylko we dwoje.
-Uuuuuuuuu taki romantyczny wyjazd. Powiedziała Kinga.
-No tak. Chcemy mieć trochę czasu dla siebie.
-No do zrozumiałe, ale co mam powiedzieć cioci?
-Daj mi do niej numer, sama do niej jutro zadzwonię.
-Ok.
-A opowiedz coś o tej dziewczynie. Powiedziała Kinga.
-A więc Paulina jest w naszym wieku. Mieszka na wsi z rodziną.
-A w jakim jest wieku?
-Kinga przecież powiedziałam, że w naszym. O czym ty myślisz?
-Nieważne. Powiedziała nadal zamyślona.
-Genialnie. Mam już pewien pomysł. Powiedziałam
-Jaki?
-Nie powiem. Dowiecie się w swoim czasie.
Rozmawiałyśmy jeszcze parę godzin. Nikt nam nie przeszkadzał, aż w końcu wrócili chłopcy do domu, a mój kierowca odwiózł moje przyjaciółki do domów.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 22

Panie w studio umalowały mnie i uczesały, że wyglądała prześlicznie. Tak jak powiedziała jedna z nich:
-Wyglądasz prześlicznie. Skąd jesteś?
-Z Polski.
-To twoja pierwsza sesja. Spytała druga.
-Nie już pozowałam, ale nigdy nie w Londynie.  To moja chyba najważniejsza sesja.
-To życzymy ci powodzenia.
-Dziękuję.
-A teraz już idź. Tam już na Ciebie czeka fotograf.
Poszłam w skazane miejsce i ukazał mi się facet z aparatem.
-Hej jestem Monika. Powiedziałam pierwsza.
-Cześć jestem Mark
Po krótkiej rozmowie zaczęła się ciężka praca. Pozowałam parę godzin, aż w końcu skończyliśmy.
-Pierwsze zdjęcia wyszły genialnie. Jeszcze tylko drobne poprawki i gotowe. Powiedział fotograf.

-Chciałam bym Ci bardzo podziękować za zaproszenie na sesję.
-Nie masz mi za co dziękować. Po prostu jesteś piękna dziewczyną. To czemu miałem Cię nie wybrać.
Po tych słowach poczułam, że się rumienie, więc ukryłam to chowając twarz we włosy.Podałam mu rękę na pożegnanie i chciałam już wyjść lecz mnie zatrzymał.
-Może Cię podwiesić?
-Nie dziękuję bardzo. Pradze sobie sama.
-Ale o tej porze dziewczyny mnie powinny chodzić same.
-Jeszcze raz dziękuje za propozycję.
-No dobrze jak nie chcesz to nie będę nalegał, ale mogę się do Ciebie kiedyś odezwać?
-Jasne.
Wyszłam ze studia miałam chyba ze 100 nieodebranych połączeń od mojego chłopaka, wróć byłego chłopaka. Zadzwoniłam do Louisa i poprosiłam, aby przywiózł mi moje rzeczy. Po 30 minutach chłopak już stał w umówionym miejscu.
-Dziękuję Ci.
-Nie ma za co. Gdzie ty byłaś cały dzień? Martwimy się o Ciebie, a szczególnie Harry.
-Pracowałam.
-Gdzie?
-Dostałam zaproszenie na sesję zdjęciową.
-Ok, ale co z Harrym? On wariuje. Jest godzina 22. Myśli, że coś Ci się stało.
-Nic. Więcej go już nie zobaczę.
-Jak to?
-Po prostu.
-Kochasz go?
-Tak, ale musiałam tak postąpić. Nie chcę, abyście się rozpadli z mojego powodu.
-Nie rozpadniemy się.
-Ale Paul....
-Nim się nie przejmuj. To co jedziesz ze mną do domu?
Chwile się zastanawiałam i powiedziałam :- Muszę pomyśleć.
-Dziewczyno! O czym ty chcesz myśleć? Jak się kogoś kocha to się go nie zostawia, bo inni tego chcą. Powiedział, a raczej wykrzyczał to do mnie.
-A Ty kochasz Kingę.
-Tak, ale ....
-Nie ma żadnego ale. Ty mi radzisz co zrobić, a sam postępujesz zupełnie inaczej.
-Ona mnie nie chce.
-Uwierz mi chce.
-To czemu się nie odzywa?
-Bo myśli, że jej nie chcesz.
-Ja bardzo chcę.
-No to na co czekasz? Dzwoń!
-Nie. To nie zbyt dobry moment. Wyjęłam telefon z torebki i zadzwoniłam do Kingi.
-No hej! Jak się czujesz?
-Już lepiej.
-To świetnie, że ....
-Poczekaj. My porozmawiamy później, a teraz ktoś chciał z tobą pogadać.
-Ale kto?
-Louis.
Podałam mu telefon, a sama wsiadłam do auta, aby mogli swobodnie pogadać.
OCZAMI LOUISA:
Monika ma rację. Ja ją pouczam, a sam postępuje zupełnie inaczej. Sam bym się nie zdecydował na ten telefon. Ale już nie miałem wyboru.
-Hej co słychać?
-A u mnie nic nowego. A u Ciebie?
-Właśnie przekonałem twoja przyjaciółkę, aby wróciła do Harrego.
-Naprawdę? Udało Ci się?
-Tak. Ona jest dla mnie jak siostra i chcę dla niej jak najlepiej.
-Ja też. A wracając do ostatniej dyskoteki. To chciałam bym Cie bardzo przeprosić za moje zachowanie.
-Nic się nie stało. To ja Cie powinienem przeprosić.
-Dobra to może zapomnijmy o tym?
-Oki. Mogę do Ciebie zadzwonić później?
-Jasne.
-Do usłyszenia wieczorem. Buziaki.Pa
-Pa.
Wsiadłem szczęśliwy do auta i nawet nie pytając czy już się zdecydowała skierowałem się w stronę naszego domu. Całą drogę jechaliśmy w ciszy, ale będąc już blisko usłyszałem :
-Lou ja nie chcę.
-Chcesz. Chcesz. Tylko jeszcze o tym nie wiesz.
-Możesz się tu zatrzymać?
-Ale po co?
-Musze pomyśleć co mu powiedzieć.
-Nie? Po prostu Kocham Cię.
-Tak myślisz?
-Tak.
-No dobrze to jedzmy.
Wjechałem do garażu i zabrałem rzeczy dziewczyny Hazzy do środka.
OCZAMI HARREGO:
Siedzę zdenerwowany w kuchni i wydzwaniam do Moni. Nie widziałem jej cały dzień. Gdzie ona jest? Usłyszałem się otwierające drzwi i Louisa: Harry mam dla Ciebie niespodziankę.
-Nie mam ochoty.
-Na to na pewno będziesz miał.
-No dobrze.
Poszedłem do holu, a tam stała Monia. Od razu do niej podbiegłem i uściskałem ja ze szczęścia.

Dziewczyna z wrażenia się rozpłakała i powiedziała: Przepraszam Kochanie. Kocham Cię.
Te słowa były jak miód na moje uszy. Wiozłem jej twarz w dłonie i popatrzyłem w jej zapłakane oczy.
-Ja też Cie Kocham skarbie. Dobrze, że jesteś. Połączyłem nasze usta w pocałunku. Ta chwila była wyjątkowa. Nikt nam nie przerywał nawet Louis gdzieś znikł.
-Nie płacz.
-Przepraszam.
-Już nie przepraszaj i nie płacz. Strasznie mnie to boli jak widzę Ciebie plącząca.
-No dobrze.
Poszliśmy razem do pokoju Harrego. Ja weszłam do łazienki poprawić makijaż bo się trochę rozmazałam , a Loczek usiadł na łóżku. Po chwili przyszłam do niego i zaczęliśmy długa rozmowę. Ja opowiedziałam mu dużo faktów z mojego życia dotyczących moich byłych, ale on też nie szczędził sobie od szczerości. Aż w końcu usnęliśmy.
*********************************************************************************
-Skarbie co dzisiaj robimy? Zapytał się mnie zaspany Loczek.
-A jaki mamy dzisiaj dzień tygodnia?
-Sobotę.
-Aha to może kino?
-Może być, a co po kinie? Dopytywał się Hazuś.
-Nie wiem ja bym chciała polecieć do Polski.
-Po co?
-Do dziewczyn.
-Rozumiem, ale ja Ci już nie wystarczam?
-Wystarczasz, ale mamy do omówienia parę spraw, a po za tym coś obiecałam Kindze.
-Kindze? Pogodziłyście się?
-Tak wczoraj. To mogę lecieć?
-Jasne, ale z mną.
-Oczywiście, przecież Cię tu nie zostawię.
-No dobrze. To lecimy dzisiaj w nocy, na trzy dni, ale potem zabieram Cię.
-Gdzie?
-Zobaczysz.
-A nie zdradzisz mi nic?
-Nie, to będzie niespodzianka.
*********************************************************************************
Pakując się do wylotu usłyszałam pukanie. Proszę powiedziałam. W drzwiach ukazał mi się Louis i Niall ze skwaszonymi minami.

-O co chodzi?
-No to możne ja zacznę.
-Słucham Cię Louis.
-Możemy lecieć z wami do Polski?
-Jasne, przecież nie mogę wam zabronić. A po za tym czemu chcecie lecieć?
-Do Kingi i Gosi.
-No jasne, przecież mogłam się domyślić.  Tylko za 30 minut musimy być na lotnisku.
-Ok. Zaraz będziemy gotowi. Powiedzieli razem radosnym głosem.
Myślałam, że lecimy tylko we czwórkę, lecz się pomyliłam, lecimy w szóstkę. Zayn i Lim nie chcieli się nudzić sami w Londynie. Nie powiedziałam dziewczyną, że przylecimy. Postanowiłam, że zrobię im niespodziankę.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 21

Chciałam wam podziękować za liczbę wyświetleń. Jest ich już ponad 2000 tysiące. Nie macie pojęcia jak się cieszę. Dziękuje również wszystkim za dodawane komentarze, które dają mi chęci do dalszego pisania.
*******************************************************************************
Pit podwiózł mnie, a drzwi od auta otworzyła mi już obsługa gali. Wysiadłam i przeszłam się z gracja po niebieskim dywanie. Wszyscy robili mi zdjęcia.
Po chwili pozowania zostałam zaprowadzona do mojego miejsca na sali.  Usiadłam wygodnie i czekałam na rozpoczęcie. Cale show otworzył występ chłopaków. Cały czas patrzyłam na mojego Harrego. Widać, że daje z siebie wszystko. Po zejściu ze sceny wrócili na swoje miejsca. Loczek usiadł koło mnie i cały czas trzymał mnie za rękę. Gala dobiegała końca, a my czekaliśmy z niecierpliwością na ostatnią kategorię. 
-To już ostatnia kategoria dzisiejszego wieczoru. Powiedziała para prowadząca. Czyli najlepszy wykonawca 2013 roku . Nominowani to: 
1. Justin Bieber
2. Katy Perry
3. Miley Cyrus
4. One Direction
5. Taylor Swift
A nagrodę w tej kategorii wręczy Beyonce.
-Witam państwa serdecznie. Statuetkę otrzymuje zespół One Direction. 
-Gratuluje powiedziałam chłopakom którzy skakali z radości. Wszyscy wyszli szybko na scenę, aby podziękować za nagrodę. 
-Dziękujemy naszym fanom. Bez was nie było by nas tutaj. Powiedział pierwszy Louis.
-Dziękujemy naszym rodziną i znajomym. Dodał Liam. 
-Dziękujemy wszystkim ludziom, którzy pomagają nam wyglądać tak jak teraz. Powiedział krótko Zayn
-A ja chciałbym podziękować chłopakom za ten spędzony z wami czas. Dzięki. Powiedział wzruszony Niall.
Słuchając tak ich wypowiedzi sama się wzruszyłam.
-A Ty Harry coś dodasz? pytał prowadzący.
-Tak. Ja już nie będę nikomu dziękował, ponieważ wszystko zostało już powiedziane. Ja chciałbym oficjalnie ogłosić, że jestem zakochany. 
-To znaczy, że masz dziewczynę.?
-Tak. To bardzo wyjątkowa dziewczyna i chciałbym jej dedykować tą nagrodę.
-Jej tutaj obecna? Dopytywał się ciągle prowadzący. 
-Tak. Jeśli mogę Moniko Kocham Cię. 
Ja słysząc te słowa prawie się nie popłakałam ze szczęścia, ale musiałam się powstrzymać, gdyż wszyscy chcieli poznać jego wybrankę, czyli mnie.
-Zaproś ją tutaj.
-No dobrze. 
Została puszczona wolna muzyka, a Harold podszedł do mnie i złapał mnie za rękę i wyciągną na scenę. Wszyscy jakby na chwilę zamarli.
-I oto jest moja królowa. Mogę prosić?
-Tak oczywiście.
 Nie patrząc na cały gapiący się tłum ludzi zaczęliśmy tańczyć do muzyki. Po chwili usłyszeliśmy głośne brawa i krzyki : Kiss You!  Widziałam w jego oczach, ze chciał to zrobić. Schodząc ze sceny widzieliśmy wściekłego Paula. Nic sobie z tego nie robiąc usiedliśmy spokojnie na miejsca. Przed bankietem zespół został poproszony o pozowanie do zdjęć.
Kliknij aby zobaczyć pełny rozmiar
Ja stałam sobie z boku, lecz nie długo. Podszedł do mnie jakiś mężczyzna. Wręczył mi swoją wizytówkę i powiedział: Jestem fotografem. Zapraszam Cię na sesję zdjęciową. Zadzwoń.
Nie zdążyłam mu nic odpowiedzieć, bo mnie zamurowało. Fotoreporterzy zaczęli i mi robić zdjęcia. Było to bardzo dziwne, bo ja dzisiaj nic nie wygrałam. Po chwili zaproponowano, abym zaczęła pozować z chłopakami. Zgodziłam się bez chwil zawahania. Ja i oni byliśmy bardzo zadowoleni. Na bankiecie bawiłam się wyśmienicie. Poznałam sporo nowych ludzi oraz przetańczyłam z Harrym całą noc.
*********************************************************************************
-Kochanie wstawaj!
-Harry jeszcze chwilkę.
-Skarbie wstawaj i po tych słowach poczułam, że nie mam już kołdry.
-Och tak się bawisz?
-Tak. 
Wzięłam poduszkę i zaczęłam w niego rzucać. Ganialiśmy się po pokoju, aż w końcu pojawił się Liam.
-Ej uspokójcie się. Czeka na was na dole Paul. Jest bardzo wkurzony.
-Ok. Powiedz, że już schodzimy.
Chciałam już wyjść, lecz loczek złapał mnie i przyciągną do siebie.
-Tak masz zamiar wyjść?
Spojrzałam na siebie. Byłam w samej bieliźnie.
-O dzięki.
-Mnie nie musisz dziękować. Tylko całuj.
Połączyliśmy nasze usta w pocałunku, lecz znowu przerwał nam tym razem Zayn.
-Idziecie?
-Tak. Krzyknęliśmy razem. Ubraliśmy się szybko i zeszliśmy objęci do salonu.
-O i jest nasza zakochana para. Powiedział zdenerwowany mężczyzna.
-Dzień dobry. Powiedziałam przestraszonym głosem. 
-Siadać mi tu! Natychmiast, a wy idźcie sobie. Mam tu do pogadania z tą dwójką
Usiedliśmy na kanapie, a chłopaki opuścili pomieszczenie zgodnie z prośbą ich menadżera.
-Harry coś ty wczoraj najlepszego zrobił? Przecież Ci wczoraj wszystko tłumaczyłem, a ty czemu mnie nie posłuchałaś?
-No bo ....
-Nawet nie kończ. Proszę zobaczcie. Na każdej okładce jesteście razem.
-A to źle? zapytałam
-Bardzo źle. One Direction składa się z pięciu chłopaków, a nie tylko z jednego.
-To co mam zrobić? Mam odejść z zespołu?
-Oszalałeś? Masz ją zostawić.
-Co?! Oboje przypatrzyliśmy na siebie, a potem na niego. Mi już napłynęły łzy do oczu, ale starłam się je ukryć, lecz Harold wstał i zawołał chłopaków. Po chwili wszyscy znajdowali się już w jednym pomieszczeniu. Loczek podszedł do mnie i złapał za rękę.
-A więc muzyka jest moja pasją i bardzo ją kocham. Jeśli nie mogę mieć na raz Moni i zespołu wybieram mój skarb.
-Wiedziałem, że nie jesteś głupi i wybierzesz zespół.
-Paul ogarnij się. On właśnie podpowiedział, że odchodzi z zespołu. Wtrącił się Louis. 
-Miłość jest dla mnie ważniejsza.
Cała ta rozmowę siedziałam cicho, ale musiałam się wtrącić. 

- Harry ja nie chce abyś się tak dla mnie poświęcał. Rozumiesz? Muzyka jest Twoja pasją. Twoim życiem. Tylko teraz tak mówisz, ale z czasem ci będzie jej brakować chłopaków, koncertów fanów, więc lepiej będzie jak ja wrócę do Polski, a ty zapomnisz co nas łączyło. Z płaczem odwróciłam się w stronę drzwi wyjściowych.
-Monia. Nie! Proszę Cie nie zostawiaj mnie.
-Tak będzie lepiej.
OCZAMI HARREGO:
Cały czas nie mogłem w to uwierzyć, czemu ona tak postąpiła? Chciałem za nią biec, lecz na drodze stanął mi Paul.
-Nawet nie próbuj!
-Nie będziesz mi rozkazywał. Mogę robić co chcę. Wybiegłem z domu.Rozejrzałem się po ulicy. Nigdzie jej  nie było. Wsiadłem w samochód i pojechałem jej szukać. Cały czas do niej dzwoniłem, ale ona nie odbierała. 
OCZAMI MONIKI:
Postąpiłam tak jak trzeba było. To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu. Gdzie ja mam teraz iść? Usiadłam na ławce w parku i rozmyślałam nad zaistniała sytuacją.  Z moich rozmyśleń wyrwał mnie telefon od Hazzy. Nie chcę. Nie mogę z nim teraz rozmawiać. Nie umiem. Muszę o tym z kimś porozmawiać. Wybrałam szybko numer do mojej przyjaciółki Goski.
-Hallo.
-Hej to ja. Jestem w totalnej rozsypce rozstałam się z Harrym. Zaczęłam mówić to co mi leży na sercu, ale ona dziwnie się do mnie nie odzywała.
-Hallo Gośka jesteś tam?
-Tak jestem, ale Kinga.
-Kinga?
-Tak.
-Bardzo Cię przepraszam, ale w tych nerwach musiałam pomylić numer.
-Nic się nie stało. Od dawna chamiałam do Ciebie zadzwonić. Brakuje mi naszych rozmów i spotkań. 
-A więc zgoda?
-Jasne. Kiedy wracasz?
-Nie wiem, ale pewnie niedługo.
-Aha. Nie martw się. Nie ten to inny. 
Rozmawiałam z nią dobre pół godziny, aż w końcu zeszło na temat Louisa:
-Rozmawiałaś z nim o mnie?
-Nie nie było bardzo czasu. A ty z nim rozmawiałaś?
-No własnie nie boję się zadzwonić.
-Nie bój się.
-A może on mnie już nie pamięta? Ciągnęła rozmowę dalej Kinga.
-Oszalałaś? Takiej dziewczyny jak ty nie da się zapomnieć.
-Tak myślisz?
-Tak myślę. A le na razie muszę kończyć. 
-Ok. Buziaczki. Pa.
-Pa. 
Spacerowałam ulicami Londynu dosyć długo. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, a po za tym nie miałam swoich rzeczy. Nic tylko pieniądze, telefon i na szczęście dokumenty.  Nie mogę po nie wrócić, bo wtedy spotkam się z Harrym. Co robić? Co robić? Zadawałam sobie ciągle to pytanie w myślach. Nie miałam żadnego pomysłu, więc weszłam do jakiejś kawiarni, żeby coś zjeść. Była już godzina  11, a ja bez śniadania. Płacąc wpadła mi w ręce wizytówka tego fotografa. Bez zastanowienia wykręciłam numer.
-Słucham.
-Witam. Nazywam się Monika Levy i miałam do pana zadzwonić.
-A tak tak pamiętam. Zdecydowałaś się?
-Na sesję?
-Tak do magazynu Vogue.
-Tak a kiedy mam być?
-A masz dzisiaj czas?
-Tak mam.
-To przyjedz do studia. 
-Ok. Do zobaczenia
-Dowiedzenia. 
Od razu poprawił mi się humor, już nie myślałam o Harrym.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

Happy Birthday Harry.!

Dzisiaj nasz Harry ma 20 urodziny. Życzę mu dużo zdrowia szczęścia i tego wszystkiego czego zawsze się życzy jak są urodziny :D Ale jako dla gwiazdy mojego ulubionego zespołu to życzę mu jak i całemu zespołowi przyjazdu do Polski, wielu fanów i wielu hitów oraz wielu koncertów. Aby wasze piosenki zajmowały pierwsze miejsca na listach przebojów. Oby wasze teledyski maiły miliony wejść na YT i wszystkiego czego sobie Haroldzie zapragniesz! :***