*********************************************************************************
Wstałam dosyć późno. Każdy był już ubrany, tylko ja chodziłam w piżamie. Dobrze, że wczoraj się spakowałam to teraz nie muszę się spieszyć.
-Witaj Kochanie.
-Hej. Dostałam słodziutkiego buziaka na powitanie. I jak się spało?
-Wyśmienicie. Ja i moje łóżko to najlepsza para na świecie.
- O a ja myślałem, że ze mną tworzysz najlepszy związek.
-No i z Tobą też, ale ono było pierwsze. Wybacz. Zaśmiałam się. O której jedziemy?
-O 14 jest samolot.
-Więc, o której mamy wyjechać? Próbowałam wyciągnąć od niego więcej informacji, ponieważ mój mózg jeszcze spał.
-O jakiejś 13.
-Ok, a która teraz jest?
-12.10
-Co!? Cholera ja ja jeszcze nie ubrana. Poleciałam szybko do łazienki. Wykonałam codzienne czynności, tylko z dwa razy szybciej niż zwykle. I już po 30 minutach byłam gotowa do wyjścia. Poprosiłam wszystkich o przyjście do salonu i zaczęłam mówić: Chłopaki, wiem że chcecie odpocząć od fanek, które was trochę męczą w Londynie, więc zostawiam wam dom. Jest on do waszej dyspozycji. Tylko bez wygłupów ok?
-Dobrze. Powiedzieli radośnie chórkiem.
-W domu ma panować porządek, bo jak nie.... kontynuował Hazza, lecz przerwał mu Liam.
-Nie musisz kończyć. Ja się wszystkim zajmę.
Dałam im cztery komplety kluczy, aby każdy miał swoje. Pożegnałam się z każdym buziakiem w policzek i pojechałam z moim ukochanym na lotnisko. Tam czekały na nas dziewczyny.
-Kinga i Gosia, będzie mi was brakować.
-Nam Ciebie, też, ale to tylko kilka dni.
-No tak. Mam do was ogromną prośbę
-Proś o co chcesz.
-Zostawiłam chłopakom mój dom.
-Co zrobiłaś? Zapytała zdziwiona Gośka.
-To co słyszałaś i chcę abyście wpadały do nich i sprawdzały, czy wszystko w porządku.
-Ok. Na nas możesz polegać.
Jeszcze ostatni raz się przytuliłyśmy i skierowałam się z loczkiem w stronę naszego wejścia na pokład. Całą drogę praktycznie przespałam. Harremu to nie przeszkadzało, ponieważ on także spał. Obudziła nas stewardesa. -Kochanie wstawaj. Jesteśmy już na miejscu.
-Tak?
-Tak. Tylko gdzie ?
-W Rzymie.
-Żartujesz?
-Nie. Czemu?
-Zawsze chciałam tu przyjechać, ale nigdy nie było okazji. A Ty spełniłeś moje marzenie. Dziękuję Ci. Uśmiechnięci opuściliśmy pokład samolotu i poszliśmy po walizki. Podroż do hotelu nie trwała długo. Pogoda jest piękna. Świeci słońce i jest bardzo cierpło. Od razu postanowiliśmy iść na spacer zwiedzić trochę okolicę.
-Harry tu jest cudownie!
-Wiem.
Spacerowaliśmy po okolicy dosyć długo. Nikt nas nie zaczepiał, może dlatego, że Harry miał okulary przeciwsłoneczne, a po za tym nikt nie wiedział, że się tu wybieramy. Czułam się tak anonimowo.
Tą chwile wytchnienia przerwał nam telefon Hazzy.
-Kochanie dzwoni Ci.
-Co?
-Telefon głuptasie.
-A no tak. To Paul. Muszę odebrać.
-Ok.
OCZAMI HARREGO:
Rozmowa z Paulem: -Cześć Co tam? Powiedziałem pierwszy.
-Mam dla was robotę.
-Co? Kiedy?
-Zagracie koncert w piątek.
-Gdzie?
-W Los Angeles.
-Chyba oszalałeś!? Mieliśmy mieć wolne do końca miesiąca.
-Tak wiem, ale zagracie ten koncert i dam wam jeszcze jeden tydzień ze września.
-Nie! Nie zgadzam się.
-Czy to jakiś problem? Spytał bardzo spokojnym głosem.
-Tak i to wielki. Jestem na urlopie i nie zamierzam go przerywać.
-A tak w ogóle to gdzie Ty jesteś? Bo chłopaki nie chcieli mi powiedzieć.
-Jestem z moja dziewczyną.
-Gdzie? W Polsce?
-Nie nie w Polsce.
-A to gdzie? Dopytywał się mnie mój menadżer.
-To już chyba nie twoja sprawa.
-A własnie moja.
-Nie. I tak Ci nie powiem. Cześć.
Rozłączyłem się bardzo szybko. Nie chciałem z nim dłużej dyskutować przy Moni.
-Coś się stało? Spytała
-Nie nic.
-Przecież widzę. Jesteś zdenerwowany.
-Może trochę, ale Ty ni zaprzątaj sobie tym głowy. Po tych słowach zatrzymała się i popatrzyła mi głęboko w oczy i powiedziała:
-Harry ja chcę wiedzieć o Tobie wszystko. Chcę, abyś mi ufał, bo ja Tobie wierzę bezgranicznie.
-No dobrze. Opowiedziałem jej całą rozmowę, była trochę zaskoczona, ale zaakceptowała moja decyzję.
Po powrocie do hotelu mój chłopak postanowił się odświeżyć. Korzystając z wolnej chwili pomyślałam, że zadzwonię do cioci Gośki.
-Hallo?
-Dzień Dobry. Z tej strony Monika Levy. Czy ja rozmawiam z Ciocia Małgosi?
-Tak, to ja Elżbieta Prus. Dziękuję, że dzwonisz.
-Nie ma za co. Podobno miała Pani do mnie jakąś sprawę.?
-Tak. Chodzi o moja córkę Paulinę. Ona uważa, że może zostać gwiazdą jak Ty. Jesteś jej idolką.
-Miło mi to słyszeć. W takiej sytuacji chętnie się spotkam z Panią i Pauliną.
-Oczywiście. Nawet dzisiaj.
-Dzisiaj to nie za bardzo, bo nie ma mnie w Polsce, ale za parę dni wrócę i wtedy możemy się spotkać.
Dziękuję Ci bardzo.
-Proszę mi nie dziękować, bo ja jeszcze nic nie zrobiłam.
-No dobrze. Do zobaczenia.
-Do widzenia.
Skończyłam rozmawiać i zobaczyłam loczka wychodzącego uśmiechniętego z łazienki.
-Z kim rozmawiałaś?
-Z ciocią Gosi.
-A co ona ma do Ciebie?
-A to długa historia. Opowiem Ci później dobrze?
-Ok. A tym czasem zapraszam Cię na kolację.
-Supper. To idę się ubrać. Skierowałam się w stronę łazienki, lecz Hazza minie zatrzymał.
-Zapomniałaś o czymś.
-O czym?
-O tym. Oblizał delikatnie moje usta i czekał na pozwolenie o wejście. Nie musiał czekać zbyt długo, bo dosyć szybko odwzajemniłam jego pocałunek. Staliśmy tak połączeni parę chwil. Po moim ciele przeszedł dreszcz. I momentalnie oderwałam się od niego i schowała się w łazience. Oparłam się o umywalkę i myślałam o tym pocałunku. On był zupełnie inny. Czułam na moim ciele dreszcze, które sprawiały mi wielką przyjemność. Nigdy więcej tak się nie czułam. Wzięłam szybki prysznic i zaczęłam wybierać sukienkę. Szybko wybrałam kreację i już po paru chwilach byłam gotowa.
OCZAMI HARREGO:
Zacząłem się całować z Monią. Poczułem, że to ten czas. Muszę ja mieć. Miałem na nią ochotę, lecz ona przerwała naszą chwilę i schowała się w łazience. Wykorzystałem ten moment, że ona była w łazience i skoczyłem do kwiaciarni na dole po kwiaty. Zdążyłem się jeszcze przebrać i zobaczyłem moją dziewczynę. Wyglądała jak zawsze fenomenalnie.
-Proszę to dla Ciebie.
-O dziękuję. Nie trzeba było. I dostałem buziaczka w policzek jako podziękowanie.
To gdzie idziemy?
-Niespodzianka.
-Nie lubię niespodzianek, ale twoje są bajeczne, więc pójdę za Tobą na koniec świata.
Nadstawiłem swojego ramienia i wyszliśmy z hotelu.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Twoje opowiadanie jest naprawdę CUDOWNE!! <33 Masz talent :3+ Zapraszamy na naszego bloga ---> http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/?m=1 Jeśli masz czas to skomentuj... To dla nas wiele znaczy i chcemy poznać twoją opinię ;)
OdpowiedzUsuńJak zwykle, Moniś ;) Doskonałe!
OdpowiedzUsuńI like it ! :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Harry nie będzie miał żadnych problemów, że tak odniósł się do Paula. ;/ Czekam na next :)
:/ ok. 😊
OdpowiedzUsuńNa prawdę boski *.*
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO SIEBIE. ZALEŻY MI NA SZCZERYM KOMENTARZU www.very-crazy-duo.blogspot.com ;D
Ona wygląda na starszą od Hazzy
OdpowiedzUsuńMiłość kwitnie <3
OdpowiedzUsuńIga