sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 60

"Zrobisz coś dla mnie?"
-Jasne. 
-"Zagraj ten koncert za mnie"
-Ale....
-"Nie ma żadnego ale, nie znam lepszego zastępstwa"
-No okey. I po mojej odpowiedzi do kuchni weszli nasi przyjaciele, którym oznajmiliśmy naszą decyzję. Wszystko było by idealnie, tylko Paul musiał wszystko popsuć, który wpadł bez pukania do domu chłopaków z awanturą.
-Nie myście że się na to zgodzę! Nie zagracie koncertu z nią! Rozumiecie?
-Uspokój się! Powiedział Niall.
-Zagramy i koniec! Oznajmił Louis.
-Nie!!!!! Jeszcze głośniej zaczął krzyczeć mężczyzna.
-Jakoś Ci nie przeszkadzało jak mieliśmy z Monią zagrać w Polsce! Powiedział Liam, a ja stałam wtulona w mojego ukochanego i przysłuchiwałam się ich kłótni. Przecież ja się tam nie pcham. Oni sami tego chcą, a więc postanowiłam się nie wtrącać. Mi na dobrą sprawę jet to obojętne. Po jakiś 20 minutach awantura ucichła, a ich menadżer zgodził się na mój występ. Jak by nie patrzeć mam cudownych przyjaciół. Walczą o nie jak lwy. 
********************************************************************************
Siedziałam przed lustrem w garderobie i zastanawiałam się nad moją przyszłością. Czy chcę teraz wyjechać w trasę i zostawić moich przyjaciół i narzeczonego? Już to zrobiłam zostawiają dziewczyny w Polsce, ale ja chcę mieć swoja rodzinę, a dziewczyny wcześniej czy później też zamieszkają w Londynie. 
-Gdzie są moje buty? Krzyczał na cała garderobę Niall.
-A moja koszulka? Dopytywał się każdego Zayn. 
-A moje spodnie? Wtrącił Liam.
-Spokojnie. Tutaj buty, tam koszula a spodnie są na kanapie. Oznajmiłam spokojnym głosem. 
-Jak ty to robisz? Spytał Louis.
-Ale co?
-Że nas ogarniasz? 
-To proste. Trzeba patrzeć na wszystko zimnym okiem, a nie się wydzierać i nie móc niczego znaleźć. 
-Albo mieć wszystko poukładane dołączył do rozmowy Liam.
-No tak. 
-Ale teraz nie będziemy o tym rozmawiać tylko marsz na scenę. I zaczęło się całe show. Stres i pierwsza piosenka, ale dalej to już poszło. Publiczność wić ze mnie zaakceptowała i nie maiła żadnego sprzeciwu że występuję za Harrego. Dla nich tez się liczy zdrowie ich idola. Na pewno trochę smutno im było ze nie usłyszeli Harolda, ale i tak widziałam radość w ich oczach, ze w ogóle wyszedł na scenę. Tylko cały czas był przy mnie. Przez pierwszą część występu nie mogłam się pobawić z chłopakami bo cały czas był przy mnie, ale w przerwie z nim porozmawiałam i dał mi tą swobodę. 
*************************************************************************
Przyleciałam do Polski w nocy, więc to nie była zbyt dobra pora na odwiedziny, więc pojechałam prosto do mojego domu i od razu skierowałam się do sypialni, aby odpocząć. Z samego ranna pojechałam do cukierni i kupiłam jakieś ciastka i a następnie do domu moich przyjaciółek, a i zapomniałam dodać ze zrobiłam prawo jazdy i pan Bogdan nie jest mi już potrzebny. Zapukałam i otworzyła mi Kinga, która jak mnie zobaczyła od razu podskoczyła z radości. 
-Monia! Kochana! Jak dobrze Cie widzieć. Kiedy przyjechałaś?
-Ja też się za wami stęskniłam. A przyleciałam dzisiaj w nocy. 
-Wchodź. Słyszałam że zagrałaś z chłopakami koncert.
-Tak, a to wszystko bo  Harry miał chore gardło.
-A co u chłopaków?
-Tęsknią za wami. A po za tym okey, a u was? Jak studia?
-Ciężko. Karolina .........
-Co z nią?
-Leży w szpitalu.
-Jak to? Co się stało? 
-Miała wypadek. 
-Jaki wypadek?
-Potrącił ja facet na pasach. 
-A w jakim jest teraz stanie? 
-Już lepiej.
-Czyli?
-Jest przytomna, ma złamane dwa żebra i złamana nogę. 
-Ogarnij się i jedziemy do niej. 
-Dobra. 
-A czemu nic mi nie powiedziałyście? 
- Nie było czasu.
-Nie żartuj, a Zayn? Nic nie wie. 
-Czumu?
-Karolina zakazała nam mówić. 
-Ja już sobie z nią porozmawiam. 
Pojechałyśmy do szpitala i od razu skierowałyśmy się do sali naszej przyjaciółki, akurat była u niej Gosia. 
-Cześć dziewczyny! Zobaczcie kogo wam przyprowadziłam.
-Monia! Krzyknęły równocześnie. 
-Hej! Jak się czujesz?  Zapytałam.
-Już lepiej, a co u Ciebie?
-Dobrze, lepiej powiedz kiedy z stąd wyjdziesz?
-Za 2-3 dni.
-A kiedy to się stało?
-Dwa tygodnie temu.
-I nic mi nie powiedziałaś?
-Nie chciałam cię martwić, ale wiesz że na mnie możesz polegać. 
-A sama przyleciałaś?
-Tak, ale chłopaki maja przyjechać jutro. 
-Poważnie? Zapytały się we trzy? 
-Tak. Stęsknili się za wami. 
-Wy tu zostańcie, a ja muszę lecieć.
-Gdzie?
-Później wam powiem. Pa. 
Wyskoczyłam z tej sali jak oparzona i od razu zadzwoniłam do Harolda. 
-No hejj! 
-Witaj skarbie. Jak podróż?
-Dobrze. Macie jakieś palny ?
-Mamy sesję zdjęciową. 
-A nie możecie jej przełożyć?
-Czemu?
-Potrzebuję was w Polsce. 
-Coś się stało?
-........
-Co się dzieje?
-Proszę was przylecicie jak najszybciej. 
-Ale z Tobą wszystko w porządku?
-Tak. A po za tym dziewczyny się stęskniły za wami.
-No dobra. Jakoś to przełożymy i będziemy u was po południu. 
-Świetnie. Kocham Cię. 
***************************************************************************
Chłopaki jak obiecali tak zrobili i już o 16 byli u mnie w domu. Widziałam radość na ich twarzach, bo spotkają się z dziewczynami. 
-Kochanie co się stało że nas tutaj ściągnęłaś?
-Oficjalnie sami przyleliście, a nie oficjalnie to ja was ściągnęłam bo Karolina miała wypadek.















-Jaki wypadek? Nic mi nie mówiła. Poderwał się Zayn z miejsca. 
-Jakiś facet potrącił ja na pasach.
-Kiedy?
-Dwa tygodnie temu. 
-Musze tam jechać. Krzyknął Zayn.
-Spokojnie. Jest w dobrym stanie. Ma złamana nogę i dwa żebra. 
-Muszę ja zobaczyć! 
-Zaraz cie do niej zawiozę.
-A my? Spytał Louis. 
-Ty jedz do Kini, a Niall do Gosi. 
-Ale my tez chcemy ja zobaczyć.
-No dobra, ale pierwszy Zayn. 
Pojechaliśmy do szpitala i akurat były u niej dziewczyny. Wyciągnęłam ich z sali i wpuściłam Zayna. 
OCZAMI ZAYNA:
W drodze do szpitala ciągle zadawałem sobie pytanie czemu ona mi nic nie powiedziała?
Kocham ja nadal, ale już mam wątpliwości czy to ma sens. Jeżeli ona mi mówi mi o takich ważnych sprawach. Wszedłem trochę nie pewnym krokiem do sali i usiadłam koło łózka. Spala. Dotknąłem delikatne jej dłoni i wtedy się obudziła. Jak mnie zobaczyła najwyraziściej się przestraszyła.
-Co ty tu robisz?
-Przyleciałem. Do ciebie. Czemu mi nic nie powiedziałaś?
-Nie chciałam cie martwić. A po za tym.....
-Co się dzieje?
-Już chyba cię nie ............



********************************************************************************
Witajcie kochani! To już 60 rozdział mojego opowiadania, który zostawiam wam do oceny. Mam nadzieje że jeszcze czytacie i zostawicie swoją opinie w komentarzach. Wiem, że ostatnio rozdziały  pojawiają się rzadziej, ale szkoła i inne sprawy na głowie. Myślę że mi to wybaczycie. 
Pozdrawiam i do następnego! :-*
Ps. Jak myślicie co Zayn usłyszy od Karoliny? 
Piszcie w komentarzach, a jeśli ktoś trafi następny rozdział z dedykacją specjalnie dla niego!


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 59

Nie chciałam iść z nim na tą karuzelę, ponieważ mam mały lęk wysokości, a po za tym jest to troszeczkę niebezpieczne, ale on lubi takie sytuację. Stałam z blondynem i obserwowałam Loczka i Luisa, którzy bez zawahania wsiedli na karuzelę. Pech akurat chciał, że zaczął padać deszcz i z nie nacka rozpętała się burza. Karuzela została natychmiast zatrzymana i każdy kto się na niej znajdował został uwięziony. W sercu czułam niepokój i strach o mojego ukochanego i najlepszego przyjaciela, ale służby techniczne poinformowały nas że nic im nie grozi tylko muszą poczekać chwilę bo został odcięty prąd. Po chwili dołączyli do nas Liam z Kate i Zayn, którzy podtrzymywali mnie na duchu. Niby nic się im nie stanie, ale i  tak się o nich boję. Po 15 minutach zostali uwolnieni i stali już koło mnie cali mokrzy.  
-Wszystko okey? Dopytał pierwszy Niall.
-Tak było genialnie. Odpowiedział bardzo szybko uśmiechnięty Louis. 
-No to super, ale chodzie już wracamy. Oznajmił Liam.
-Właśnie. Poparłam chłopaka i doprowadziłam ich do samochodów. Niby nic im nie było tylko się przebrali i spakowaliśmy nasze rzeczy, bo wieczorem mieliśmy samolot do domu, czyli do Londynu, bo już niedługo się tam przeprowadzam na stałe. 
********************************************************************************
Wstałam już o 6:30. Normalnie nigdy tak wcześnie nie wstaje, ale jakoś dzisiaj nie mogłam spać. Wzięłam prysznic i zeszłam do kuchni zrobić dla wszystkich śniadanie. Otworzyłam lodówkę, a tak same pustki. No cóż czego ja się spodziewałam. Założyłam buty i pobiegłam do najbliższego sklepu i kupiłam najpotrzebniejsze produkty. Po jakiejś godzince usłyszałam kroki zmierzające w moja stronę. Jak się okazało był to Zayn. 
-Monia? Co ty tu robisz tak wcześnie? Spytał zaspanym głosem.
-Robię wam śniadanie. Pomożesz mi?
-Jasne. Co mam robić?
-Postaw talerze na stole.
-Okey. Chłopak zrobił to o co prosiłam, ale widziałam pewien grymas na jego twarzy, który na pewno nie był spowodowany tym, że poprosiłam go o pomoc. 
-Zayn
-Tak?
-Możemy pogadać?
-O czym? Spytał troszeczkę smutnym głosem.
-To możne ty mi powiedz! 
-No dobra, a więc chodzi Karolinę.
-Co jest z nią?
-Czuję że ona już mnie nie kocha.
-Jak to?
-Nie ma już tej chemii między nami.
-Jesteś tego pewien?
-Raczej tak.
-A może to chwila słabości? Poznałeś kogoś?
-Nie, ale ja nie potrafię trwać w takim związku.
-Na odległość? Przecież możesz ja ściągnąć tutaj.
-Żartujesz? Ona nie wyjedzie z Polski tak jak ty?
-A tu się mylisz. Na koniec lipca będę już mieszkać w Londynie z Harrym.
-Wow. Szkoda że ja się wcześniej za ciebie nie zabrałem.
-A ja nie żałuję!
-Czego nie żałujesz? Wtrącił się do rozmowy Niall.
-Że was poznałam. 
-A to chyba, że tak. 
-Pogadamy później. Okey?
-Jasne, a gdzie chłopaki? Zapytał brunet.
-A nie wiem. Słyszałem tylko głosy w sypialni Liama. 
-A to nic nowego, a Louis i Harry? Co z nimi?
-Chodzie ich obudzimy! Zaproponowałam. Najpierw udaliśmy się do sypialni Louisa. Jak się okazało jeszcze spał, a więc o czym prędzej obudziliśmy.
-Dajcie mi spać! Odburknął Louis.
-Wstawaj! 
-Zle się czuje. 
-Pokarz głowę. Dotknęłam czoła mojego przyjaciela i jak się okazało była bardzo gorąca. 
-I jak?
-Nie za dobrze. Jesteś bardzo rozpalony. Pewnie się przeziębiłeś jak siedziałeś na karuzeli. 
-Pewnie tak. Dodał Zayn.
-Ciekawe co z Harrym? Powiedział głośno Niall. Skierowałam się czym prędzej do naszej sypiali. Otworzyłam drzwi i ujrzałam leżącego Harrego ze smutna miną.


-Kochanie dobrze się czujesz? Zapytałam bardzo szybko i usiadłam na jego łóżku.
-Nie. Powiedział z ledwością Loczek.
-Dobra. Już nic nie mów zajmiemy się zaraz wami.  I wyszłam z pomieszczenia. 
Chłopaki macie jakiegoś znajomego lekarza?
-Tak. Oznajmił bardzo szybko blondyn.
-A więc zadzwońcie do niego i zaproście na wizytę. Okey?
-Tak powiedzieli cichym chórkiem. 
**************************************************************************
Po wizycie lekarza okazało się że to tylko zwykłe przeziębienie, które muszą wyleżeć. Ale każdy z nich miał trochę inne objawy. Louisa bolała głowa i miał gorączkę, a Harry nie mógł nic powiedzieć i także był cały rozpalony. Podałam im lekarstwa i zeszłam do salonu. 
-Pojutrze mamy koncert. Powiedział Zayn.
-To mamy problem. Oznajmił Liam.
-Trochę tak, ale myślę że już im przejdzie i będą w formie wystąpić.
3 DNI PÓŹNIEJ:
Chłopaki już się czuja dobrze, ale jest jeden problem Harry nic nie może mówić. I co teraz? Pomyślałam siedząc na blacie kuchennym. Z moich rozmyślań wyrwał mnie Harry który wpił się w moje usta. Po chwili pocałunku, podał mi karteczkę, bo na razie tak się porozumiewamy. 
"Zrobisz coś dla mnie?"
-Jasne. 
-"Zagraj ten koncert za mnie"
-Ale....
-"Nie ma żadnego ale, nie znam lepszego zastępstwa"
-No okey. I po mojej odpowiedzi do kuchni weszli nasi przyjaciele, którym oznajmiliśmy naszą decyzję. Wszystko było by idealnie, tylko Paul musiał wszystko popsuć .........


CZYTASZ=KOMENTUJESZ