sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 47

Ubrałam się szybko w przyniesione rzeczy zabrałam dokumenty i wyszłam ze szpitala. Od razu okrążył mnie tłum ludzi, którzy zadawali mi różne pytania. Ja nie wiedziałam o co chodzi, więc wsiadłam do pierwszego lepszego samochodu i krzyknęłam :
 JEDZ! Proszę jedz!
-Spokojnie, już jedziemy.
-Dzięki.
-A gdzie mam jechać?
-Do mnie do domu.
-A może jakiś adres?
-Tak proszę i podałam karteczkę z adresem mojego domu nieznajomemu mi chłopakowi.
-Okey już się robi. Jestem Rafał, a ty?
-Monika miło Cie poznać.
-Mi Ciebie również. A przed kim tak uciekasz?
-Nieważne.
-Aha, jesteśmy na miejscu. Powiedział chłopak po chwili jazdy.  
-Dziękuję bardzo za podwiezienie.
-Nie ma za co. Mam nadzieje ze się kiedyś jeszcze spotkamy.
-Na pewno. Do zobaczenia.
-Pa. Wysiadam z samochodu i skierowałam się  w stronę drzwi wejściowych niby mojego domu. Sam pewnie nigdy bym tu nie trafiła, ale od czego są dokumenty. Przekręciłam zamek i weszłam do środka, tam niespodziewanie czekali na mnie jacyś ludzie.
-Dzień dobry. Co wy tutaj robicie?
-Mieszkamy razem z Tobą. Odpowiedział pierwszy brunet.

-Aha, a więc ....
-Spokojnie wszystko Ci przypomnimy, a na razie poznaj chociaż nasze imiona.
-Okey. 
Wszyscy dokładnie mi się przedstawili i opisali moje zażyłości z każdą z tych osób.
-Dobra to coś już o was wiem, a teraz powiedzcie mi czym ja się zajmuję. 
-Jesteś piosenkarką oraz aktorką, ale jeszcze się uczysz z nami w liceum.Powiedziała Kinga.
-Aha to dlatego Ci ludzie zadawali mi pytania?
-Dziennikarze oni są wszędzie, a szczególnie teraz.
-No tak. Może ja się wykąpie, a wy na mnie poczekacie ok?
-Jasne.
-A może ktoś mnie zaprowadzić do mojej sypialni, a potem do łazienki.
-To może ja. Zaproponował Harry.
-Dobrze. I poszłam za chłopakiem w lokach.
-Proszę tutaj jest nasz pokój.
-Nasz?
-No tak. Przecież jesteśmy parą.
-No tak. Harry?
-Tak?
-Możemy porozmawiać?
-Jasne, ale najpierw się wykąp i potem jestem cały Twój. Zaśmiał się lekko i wyszedł. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Pełno było rożnych nagród i zdjęć. Wyciągnęłam z szafki czystą bieliznę i skierowałam się w stronę łazienki. Przechodząc przez korytarz obserwowałam mnóstwo zdjęć wiszących na ścianie. Na nich byłam ja i oni. Moi przyjaciele, których tak okropnie potraktowałam, aż łzy zaczęły mi napływać do oczu, ale się opanowałam i poszłam się odświeżyć.
******************************************************************************
-Jak myślicie polubi nas? 
-No a czumu nie? Nas się nie da nie lubić. Oznajmił Louis.
-No tak, ale jest troszeczkę dziwna. Wypowiedział się Liam.
-A ty byś nie był dziwny? Gdybyś nikogo nie pamiętał? Spytałem.
-No masz rację. 
-A jak ty sobie radzisz Harry? Wtrąciła się Gosia.
-Ciężko, ale najważniejsze, że już wyzdrowiała. Teraz może być już tylko lepiej. I po moich słowach weszła do pokoju Monika ze skruszoną miną.




















-Co się stało? Zapytała Kinga.
-Nic ja chciałam was po prostu przeprosić.
-Ale za co? Spytał Zayn.
-Byłam kompletnie nieczuła na wasze uczucia. Zabroniłam wam mnie odwiedzać. Nie chciałam z wami rozmawiać, ale dzisiaj kiedy zobaczyłam te wszystkie nasze wspólne zdjęcia. To zrozumiałam, że wy jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi i nie mam poza wami nikogo. A więc wybaczcie mi. Proszę.
Po jej wypowiedzi nikt nic nie powiedział tylko postanowił się do niej przytulic i ja także się przytuliłem. 
-Dziękuję wam. Proszę was tylko o cierpliwość i pomoc w odzyskaniu pamięci. 
-Masz to u nas jak w banku. Powiedział radośnie Louis. 
-A możecie mi powiedzieć czemu jak wychodziłam ze szpitala dziennikarze zalewali mnie różnymi pytaniami?
-Bo jesteś osobą publiczną i chcą o tobie wiedzieć wszystko. Oznajmił mojej księżniczce Niall. 





















-Aha, a wygłaszaliście jakieś wiadomości na mój temat? Zapytała bardzo szybko.
-Tak. Ogólnie, że się już lepiej czujesz. 
-Ale żadnych konkretów? Zapytała.
-Nie. Wszystko im sama powiesz, jeśli zechcesz powiedziałem. 
-Ok,a więc zwołajcie konferencje prasową.
-Kiedy? Zapytała Kinga.
-Dzisiaj wieczorem.
-Jesteś pewna? 
-Tak, ale pozwólcie, że im nic nie powiem o utracie pamięci. Dobrze?
-Tak.
*********************************************************************************
Usiadłam przy stoliku z wodą mineralną, mikrofonem i czekałam na pytania.
Witam państwa bardzo serdecznie.
Jak się pani czuje?
Czuje się już dużo lepiej, ale nadal jestem jeszcze słaba.
Czemu pani została postrzelona?
To była zwykła zazdrość. Od razu nie lubiłyśmy się z Kamilą. A ona była jeszcze bardzo zazdrosna o Harrego. I myślę, że dlatego to zrobiła.
A co się teraz z nią dzieje?
Została złapana i czeka na wyrok. 
Wybaczy jej pani?
Nigdy w życiu. Ona próbowała odebrać mi moje życie. To co mam najważniejsze, a więc nigdy!
A wcześniej przed wypadkiem mówiła pani, że najważniejsze są dla pani Harry i przyjaciele.
Yyyyy no tak. To prawda, ale jednak życie jest najważniejsze bez niego nie będę miała przyjaciół.
Zadawali mi ciągle pytania na które powoli odpowiadałam. Siedziałam już troszeczkę ze skwaszoną miną, aż wybawił mnie Harry.
-Proszę państwa. Myślę że na dzisiaj już wystarczy tych pytań. Chodź Monika.
-Dziękuję państwu za przybycie i do zobaczenia już wkrótce. I po tych słowach poszłam za szatynem w lokach.  
-Dziękuję.
-Nie ma za co. Powiedział to z takim niesamowitym uśmiechem, który rzucił mnie prawie na  kolana. 

















-A gdzie mnie zabierasz?
-Niespodzianka.
-Wiesz, że ja nie lubię niespodzianek.
-Wiem, ale ta będzie wyjątkowa.
-No dobra. Posiedziałam jeszcze chwilę w samochodzie nie odzywając się do Harrego. Po czym on sam się do mnie odezwał pierwszy.
-Jesteśmy na miejscu.
-Czyli gdzie?
-Zobaczysz.
-No okey i poszłam za nim.

*********************************************************************************
Kochani jestem bardzo zadowolona z komentarzy, które zostawiacie pod rozdziałami. One motywują mnie do dalszego pisania, a więc jeszcze raz dzięki. Mam nadzieje, że wyświetlenia przy tym rozdziale przyczynią się, że ogólnie będzie ich aż 10 000.  Na początku nie miałam bladego pojęcia, że aż tyle może ich być. A więc dacie radę?
Gorące buziaczki i pozdrowienia dla wszystkich czytelników :*

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

piątek, 25 lipca 2014

Liebster Award II

Hej Misiaczki! 
Zostałam nominowana do Liebster Award już po raz drugi. 
Bardzo dziękuję za nominację ...
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera W ramach uznania za wykonaną robotę. Jest przyznawana blogom o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwości ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań od osoby, która Cię nominowała. Następnie nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym oraz zadajesz im 11 pytań). Nie wolno nominować bloga, który cię nominował :) 

No to do dzieła: 


1. Jak masz na imię?

Monika.

2. Ile masz lat.

18.

3. W jakim województwie mieszkasz?

Mazowieckim.

4. Co jest twoją pasją?

Moją największą pasją jest siatkówka.

5. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?

Zaczęłam czytać inne opowiadania i jakoś mnie to wciągnęło. I w wolnej chwili napisałam pierwszy rozdział, a dalej już samo poszło.

6. Kto jest twoim idolem?

Szczerze to jest ich bardzo dużo. Zbyt długo wymieniać. 


7. Ulubiony film?
Nie mam konkretnego ulubionego, ale myślę że do tego grona niedługo dołączy film pt. Drużyna.


8. Ulubiona piosenka.
Oj wiele, ale takie do których zawsze wracam to : Salvame, Rebelde, Tras de Mi, One Way or Another, Midnight Memories i You and I.


9. Ulubiona książka?
Niestety nie mam ulubionej. 

10. Czy uważasz, że The Vamps zastąpi One Direction.

Uważam, że nikt nigdy nie zastąpi zespołu One Direction. Oni są niepowtarzalni. 


11. Lubisz 5S.O.S.
Nie.

Nominuje:

1. http://badbritish-fanfiction.blogspot.com/
2. http://forbidden-feelings-love.blogspot.com/
3. http://ill-always-be-by-your-side-baby.blogspot.com/
4. http://ijustwannaseeyouimaginyo1d.blogspot.com/
5. http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/
6. http://patrz-sercem-nie-oczami.blogspot.com/
7. http://najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com/
8. http://you-and-i-forever-1d.blogspot.com/
9. http://niebezpiecznie-przystojny.blogspot.com/
10. http://onedirectionchangeus.blogspot.com/
11. http://hurt-harrystyles-ff.blogspot.com/

A teraz moje pytania:

1. Jak masz na imię?
2.Ile masz lat?
3.Piosenka do której masz szczególny sentyment?
4.Czy uprawiasz jakiś sport? Jeśli tak to jaki?
5.Co wywołuje na Twojej twarzy uśmiech?
6.Kto jest Twoim ulubieńcem z 1D?
7.Jeśli byś miała zmienić kolor włosów to na jaki?
8. Jaka jest najbardziej szalona rzecz, którą zrobiłaś w swoim życiu?
9.Opisz się w kilku zdaniach?
10. Twoje włosy są proste, kręcone czy falowane?
11. Twój ulubiony przedmiot w szkole?





sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 46

-A gdzie ja jestem?
-Jest pani w szpitalu.
-Szpitalu?
-Tak, wszystko pani wytłumaczę później proszę teraz odpoczywać.
-Hm.
Aż podskoczyłem z radości, gdy usłyszałem jej głos.
-Proszę opuścić salę!
-Ale czemu?
-Niech teraz się trochę prześpi, a potem będziemy z nią rozmawiać.

-No dobrze.
W podskokach pobiegłem do moich przyjaciół.
-Słuchajcie Monia się wybudziła!
-To genialnie! Chodźmy do niej. 
-Nie. Na razie nie można wchodzić. Lekarz prosił, aby jeszcze odpoczęła, a  potem nas do niej wpuści.
-No to dobrze.
-Co dobrze? Wtrącił się do rozmowy Paweł.
-Monika się wybudziła powiedziała Karolina.
-No to genialnie!
-Tak, a co ty tu w ogóle robisz? Spytałem niezbyt miłym głosem.
-Przyszedłem do mojej przyjaciółki.
-No okey. Tylko na razie nie można do niej wchodzić. Przyjdź później, albo poczekaj z nami. 
-Dzięki poczekam. 
Usiadłem i czekałem ze wszystkimi i razem z Pawłem. Przecież nie mogę mu zabronić tutaj być. Monika była by pewnie na mnie zła, a on jest podobno jej przyjacielem. Poczekaliśmy jeszcze z dwie godziny i lekarz mnie poprosił.
-Panie Styles będziemy budzić pana dziewczynę. Chce pan przy tym być?
-Oczywiście doktorze. 
-Słyszy mnie pani?
-Tak.
-Jesteś w szpitalu.
-Czemu?
-Zostałaś postrzelona, ale teraz jest wszystko w porządku. Zostawiam Cię z twoim chłopakiem. Przyjdę później. Doktor zostawił nas samych, a ja od razu zacząłem mówić.
-Monia Kochanie nawet nie wiesz jak się cieszę że się obudziłaś. I po tym zbliżyłem się do Moni, aby ja pocałować, ale ona mnie odepchnęła
-Co pan robi?
-Pan? Jestem Harry Twój chłopak. Nie pamiętasz mnie?
-Ja nie mam chłopaka. 
-Masz! Jesteśmy razem prawie 7 miesięcy. 
-Proszę niech pan mnie zostawi samą. Nie chcę pana odwiedzin. Do widzenia. 
Po tym co usłyszałem od razu poleciały mi łzy po twarzy, ale wyszedłem bo nie chciałem jej denerwować

-Harry co się stało? Zapytała pierwsza Paulina.
-Monika mnie wyprosiła z  sali.
-Jak to? Zapytał zaciekawiony Zayn.
-Ona po prostu mnie nie pamięta. Powiedziałem przez łzy.
-Spokojnie pójdę do niej z Gosią. Nas na pewno pamięta powiedziała troszeczkę zdenerwowana Kinga. 
OCZAMI MONIKI:
Obudził mnie jakiś facet w niebieskim kitlu, jak się okazało to był mój lekarz. Operował mnie i uratował mi życie. Po krótkiej rozmowie zostawił mnie z jakimś chłopakiemktóry chciał mnie pocałować. Nie mam bladego pojęcia kto to jest. Podaje się za mojego chłopaka, ale ja go nie pamiętam. Po chwili przyszły do mnie jakieś dwie dziewczyny.
-Hej! Jak się czujesz? Spytała jedna.
-Dobrze. A kim wy jesteście?
-Jak to nie poznajesz nas?

-Nie a powinnam?
-Ja jestem Kinga, a to Gosia twoje najlepsze przyjaciółki
-Nie znam was.
-Nie wygłupiaj się znamy się od dzieciństwa. 
-Proszę dajcie mi spokój.  I po moich słowach opuściły mój pokój, a tuz po nich przyszedł mój lekarz prowadzący.
-Pamięta pani swoje imię?
-Nie.
-Nazywasz się Monika Levy.
-O ładnie! Ale czemu ja nic nie pamiętam?
-Tak jak mówiłem zostałaś postrzelona i upadając uderzyłaś głową o beton. To na pewno spowodowało twoja utratę pamięci, ale nic się nie martw zabieramy się na badania. Pani Kasiu proszę pomoc pacjentce usiąść na wózek i zawieść ją pod pokój 26.
-Dobrze panie doktorze. Usiadłam z trudem na wózek i pojechałam z pielęgniarką na badanie. Wracając zobaczyłam grupę osób stających pod moja salą. Pomiędzy nimi były te osoby, które mnie odwiedziły. Nie miałam teraz siły z nimi rozmawiać. Pielęgniarka pomogła położyć mi się na łózko.
-Pani Moniko!
-Tak?
-Zaraz przyjdzie do pani lekarz z wynikami. Czy mogą do pani wejść przyjaciele?
-Nie nie chce nikogo widzieć. 
-No dobrze.  Po moich słowach wyszła kobieta z niezadowoleniem na twarzy. Niedługo po tym przyszedł lekarz. 
-I jak badania? Spytałam pierwsza.
-Mały guz, który  się pomniejsza co możemy stwierdzić z poprzednimi badaniami.
-I co w związku z tym?
-Nie zagraża to twojemu życiu.
-A co z pamięcią? Nikogo nie pamiętam!
-Pamieć wróci, a jak na razie musisz poznać wszystko na nowo.
-A gdzie moi rodzice? 
-Eh 
-Są tutaj?
-Jeśli są to zaraz poproszę. 
-Dziękuję. Uśmiechnęłam się delikatnie do  lekarza i czekałam na moich rodziców. Po chwili weszli do mnie chyba moi rodzice. Od razu krzyknęłam z uśmiechem : Mama! Tata! Jak dobrze was widzieć!
-Eh my nie jesteśmy Twoimi rodzicami.
-A kim?
-To trudne, ale ktoś musi Ci to powiedzieć.
-Co powiedzieć?
-My jesteśmy rodzicami Twojej najlepszej przyjaciółki Kingi i .....
-A moi rodzice?
-Zginęli w wypadku, jak byłaś mała.
-Co?

-Tak to prawda. 
-Zostawcie mnie!
-Monika.
-Proszę zostawcie mnie sama. Powiedziałam ze łzami. Jak to możliwe? Moli rodzice nie żyją. Cały czas płakałam,  pielęgniarka dała mi leki uspokajające po których usnęłam.
OCZAMI HARREGO:
-I jak?
-Zle. Wyprosiła nas.
-Jak zareagowała?
-Załamała się kompletnie. 
-Ja teraz muszę być przy niej. Powiedziałem i chciałem już wejść, gdy zatrzymał mnie lekarz.
-Panie Styles nie teraz.
-Ale 
-Ona nie chce widzieć nikogo, szczególnie teraz.
-Ja 
-To tylko może jej zaszkodzić. Teraz proszę dać jej spokój, niech ona sobie to wszystko przemyśli, a już pojutrze będzie ją miała dla siebie.
-To znaczy ze zostanie wypisana?
-Tak. 
-To super! Ej słuchajcie idziemy do domu.
-A co z Monią? Spytał Louis.
-Teraz śpi. Przyjdziemy do niej jutro.
KILKA DNI PÓŹNIEJ:
Nikt na szczęście mnie nie dowiedział. Leżałam sama i myślałam o moich rodzicach. Czemu już ich nie zobaczę? Zadawałam sobie to pytanie, aż z moich przemyślan wyrwał mnie doktor.
-Zaraz przyniosę Ci wypis.
-To znaczy, ze mogę iść do domu?
-Tak. Proszę tu są twoje dokumenty i telefon, a pielęgniarka zaraz przyniesie ci ubrania.
-Dziękuję panie doktorze za opiekę i za uratowanie życia.
-Nie ma za co to tylko moja praca.
-Tak się tylko mówi. Jeszcze raz dziękuję.
-Tylko pamiętaj o moich zaleceniach i o kontroli za tydzień.
-Tak jest panie doktorze. 
Ubrałam się szybko w przyniesione rzeczy zabrałam dokumenty i wyszłam ze szpitala. Od razu okrążył mnie tłum ludzi, którzy zadawali mi różne pytania. Ja nie wiedziałam o co chodzi, więc wsiadłam do pierwszego lepszego samochodu i krzyknęłam :
 JEDZ!


CZYTASZ=KOMENTUJESZ



sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 45

Siedziałem cały czas w szpitalu, nawet na sekundę nie opuszczałem tego miejsca, aż w końcu przyszedł do mnie kolejny raz Louis.
-Stary jedz do domu i się przebież.
-Ale ja tu muszę zostać.
-Wiem ja zostanę. Monia to moja najlepsza  przyjaciółka.
-No dobra. Ale jak coś to mnie informuj.
-Jasne jestem pod telefonem.
-Panowie proszę, aby jeden z was opuścił to pomieszczenie!
-Tak dobrze ja już wychodzę i zostaje Louis.
Wyszedłem z sali i spotkałem po drodze naszych przyjaciół, którzy wszyscy tutaj siedzą.
-Jadę na domu na chwilę, ale zaraz wrócę.
-Okey. Może z Tobą pojechać? Zaoferował Zayn.
-Nie dzięki poradzę sobie.
-Nie wiesz ja jednak z Tobą pojadę.
Pojechaliśmy do domu Moni. Tylko przekroczyłem próg od razu poczułem zapach jej perfum.
-Zayn
-Tak?
-Proszę zostaw mnie samego.
-Dobra poczekam przed domem. Ale jak coś to ja tam jestem.
-Dobra.
Po opuszczeniu przez mojego przyjaciela pomieszczenia zacząłem się przyglądać rożnym zdjęciom wiszącym na ścianach z rożnych etapów jej życia. I jak to ma się teraz skończyć? Nie pozwolę na to. Wiozłem szybki prysznic i przebrałem się szybko w świeże ubrania i pobiegłem do samochodu gdzie czekał na mnie Zayn.
-Wszystko dobrze?
-Tak. Jedzmy już!
-Okey.
Podjechaliśmy pod szpital, lecz musieliśmy się bardzo szybko wycofać i wejść tylnym wejściem, gdyż przy głównym było bardzo dużo dziennikarzy. No nie skąd oni się dowiedzieli, że tutaj jest Monia.
-Louis coś się zmieniło?
-Niestety nie. Nadal jest w śpiące, ale mam złą wiadomość.
-Coś lekarz mówił?
-Nie z Monią bez zmian, ale pod szpitalem jest mnóstwo mediów i w gazetach tez o tym piszą sam zobacz. I po tym podał mi parę gazet, gdzie na okładce była moja księżniczka.
Boże czemu oni muszą mi to utrudniać? Usiadłem na korytarzu i schowałem twarz w dłoniach.
-Harry!
-Paul co ty tu robisz?
-Przyleciałem po was.
-Co?
-Jutro macie koncert.
-Żartujesz sobie?
-Nie. Musicie się zbierać.
-Oszalałeś? Ja się nigdzie stad nie wybieram. Zostaje dopóki Monia nie wyzdrowieje. I nie ma żadnego ale.
-Ludzie na was czekają.
-Mam ich gdzieś. Teraz najważniejsza jest Monika.
-Nie masz wziąć się w garść i koncertować.
-Nie ma mowy. Poczekaj chwilę.
-Na co?
-Pacz i słuchaj.
Poszedłem po chłopaków i poprosiłem o chwile rozmowy.
-Przyjechał Paul!
-Co on tu robi? Spytał Liam.
-Każe nam jechać na koncert.
-Co?! Oszalał. Powiedział Zayn.
-Nie ma mowy ja nie zostawię mojej najlepszej przyjaciółki w takim stanie. Wypowiedział się Louis.
-Świetnie, ze podzielacie moje zdanie, musimy to powiedzieć Paulowi.
-Nie mam lepszy pomysł.
-Co proponujesz Niall?
-Wyjdźmy do dziennikarzy i powiedzmy, że przerywamy trasę koncertową.
-Tak to jest najlepsze rozwiązanie.
-Dziękuje wam chłopaki.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę i  wyszliśmy wszyscy przed budynek do dziennikarzy.
-Witam. Chcieliśmy poinformować, że trasa koncertowa One Direction zostaje zawieszona do odwołania. Mam nadzieje, że zrozumienie. I proszę w swoim i w Moniki imieniu abyście zostawili nas w spokoju i nie wystawali pod szpitalem.. Dziękuję.
-O wszystkim w miarę możliwości będziemy was informować sami. Powiedział Louis.
-Więc jeszcze raz zostawcie nas w spokoju. Powiedział to Zayn.
-A wiecie kto to zrobił? Zapytał tłum.
-Są pewne podejrzenia, ale nie chcemy o tym mówić. Odpowiedział Liam.
-Wszystkie informacje udzieli policja już niebawem. Dodał Niall i schowaliśmy się w budynku.
Po naszym krótkim wystąpieniu skierowaliśmy się w stronę sali Moniki. Tam już czekał na nas zdenerwowany Paul.
-Co wy żeście do cholery zrobili?!
-To co słuszne odpowiedział szybko Louis.
-Ale trasa, wasi fani!
-Jeśli są naszymi fanami na pewno zrozumieją i poczekają na nas. Dopowiedział tym razem Zayn.
-No nie wieże! Co ta dziewczyna z wami zrobiła?
-Paul odpuść i nas nie denerwuj! Lepiej wracaj do Londynu, a my Cie poinformujemy kiedy zagramy koncert.
-Liam to może potrwać miesiące.
-No to teraz nam pomogłeś! Lepiej już nic nie mów! Skarcił go wzrokiem Niall.
-Jak chcecie, tylko że by botem nie było na mnie jak nie będziecie mieli z czego żyć!
5 DNI PÓŹNIEJ:
Monika została przeniesiona na odział, ale nadal się nie obudziła. Jej stan jest stabilny, czemu ona tak długo się nie budzi? Co chwilkę zadaje sobie to pytanie. Cały czas przy niej siedzę, a nasi przyjaciele się zmieniają, gdyż nie mogą wszyscy przy niej być.
-Harry?
-Co się stało Kinga?
-Przyszła policja chcą z Tobą rozmawiać.
-Już lecę.
-Witam starszy posterunkowy Marek Brodecki.
-Dzień dobry. Wiecie coś?
-Tak Kamila Franc została złapana i czeka w areszcie na rozprawę i wyrok.
-Cudownie, a ile jej grozi?
-Nawet 25 lat.
-Jeszcze raz dziękuję i jak na skrzydłach wróciłem uradowany do mojej ukochanej. Usiadłem koło łóżka i zacząłem jej opowiadać  co się dzieje gdy jej nie mam. W pewnej chwili poczułem jak poruszyła ręką. Na początku myślałem, że mi się wydawało, ale potem ten ruch był do zauważenia. Szybko zawołałem lekarza, który się nią zajął.
-Słyszy mnie pani?
-yyyy
-Proszę Pani!
-Tak słyszę. Powiedziała z trudem.
-To świetnie!
-A gdzie ja jestem?
-Jest pani w szpitalu.
-Szpitalu?
-Tak, wszystko pani wytłumaczę później proszę teraz odpoczywać.
-Hm.
Aż podskoczyłem z radości, gdy usłyszałem jej głos.
-Proszę opuścić salę!
-Ale czemu?
-Niech teraz się trochę prześpi, a potem będziemy z nią rozmawiać.

-No dobrze.
W podskokach pobiegłem do moich przyjaciół.
-Słuchajcie Monia się wybudziła!


CZYTASZ=KOMENTUJESZ




sobota, 5 lipca 2014

Rozdział 44

Monię zabrano od razu na blok operacyjny, a ja siedziałem i cały czas płakałem. Po chwili przyjechali moi przyjaciele i zaczęli mnie pocieszać, lecz to nic nie dało dało. Bałem się o Monię jak nigdy przedtem.
-Harry wszystko będzie dobrze.
-Słuchajcie mam do was prośbę.
-Jaką? Spytał pierwszy Liam.
-Możecie przywieść  dokumenty Moniki?
-Jasne. Powiedział Zayn.
-Wszystko znajdziecie w komodzie koło łóżka. Powiedziała Kinga prze łzy. Ja tu muszę zostać.
-Okey poradzimy sobie. O nic się nie martwcie. Powiedziała Karolina z Pauliną.
Chodziłem cały czas w kółko, a Louis próbował zapanować nad Kingą i to samo robił Niall z Gośką, lecz widziałem że Tolimsonowi też leciały łzy. Po jakimś czasie dołączyła do nas Gemma.
-Brat ona z tego wyjdzie. Nie martw się.
-Łatwo  Ci o mówić to nie twój chłopak tam leży.
-Musisz być dobrej myśli.
I w tej chwili wybiegła pielęgniarka.
-Jak operacja? Spytałem.
-Jeszcze trwa.
-Ale jak....
-Walczy.
Kobieta w białym stroi powiedziała tylko kilka słów i znikła. Znowu czekanie i tysiąc myśli, a może jej już nigdy nie zobaczę. Wszyscy siedzieliśmy w ciszy, aż do momentu przyjazdu rodziców Kingi i przyjaciół z dokumentami mojej ukochanej. Po dwóch godzinach oczekiwań w końcu pojawił się lekarz.
-Panie doktorze wszystko dobrze?
-Operacja się udała. Na razie jej stan jest stabilny. Przewozimy ją na oiom.
Po tych słowach odetchnąłem z ulgą. Aż z mojego serca spad kamień.
-Zapraszam do gabinetu rodziców pacjentki.
-Ale ona nie ma rodziców. Powiedział Niall.
-No to jej prawnych opiekunów.
-To skomplikowana sytuacja, ale mam tutaj zgodę pacjentki, która w razie wypadku upoważniła do udzielenia informacji mnie i mojego męża oraz jej chłopaka.
-A więc zapraszam państwa do mnie do gabinetu numer 25 za 20 minut.
-Dobrze powiedziała mama Kingi. Wszyscy przeszli do kawiarni, gdyż nie mogli dłużej zostać pod salą operacyjna, a ja już tkwiłem pod pokojem. Wskazówki zegara odliczały bardzo powoli te minuty to była wieczność, aż w końcu się pojawił i wpuścił nas do środka.
-Usiądźcie państwo. Powiedział pierwszy.
-Jaki jest stan Moniki? Zapytałem.

-A więc zacznę od początku. Panna Levy został postrzelona. Kula przeszła blisko serca. Operacja była bardzo trudna. Serce dlatego jest ono bardzo osłabione, ale da sobie radę gdyż pacjentka jest młoda.
-I co dalej? Zapytał tym razem ojciec mojej przyjaciółki.
-Na razie jest w śpiączce po operacyjnej. Ale prawdopodobnie Monika doznała jeszcze urazu głowy upadając na beton. Zrobimy juto badania i wszystko się okaże.
-A kiedy się obudzi?
-Tego nie potrafię powiedzieć, gdyż przy takich obrażeniach każdy organizm reaguje inaczej. Ale proszę być dobrej myśli.
-Można ją zobaczyć?
-Na ojmie nie powinno przebywać dużo osób. Może do niej wejść tylko jedna osoba i jedynie na 5 minut.
-Dobrze w której sali leży?
-225.
-Dziękuje bardzo i popędziłem do niej jak najszybciej. Nie czekałem na windę. Pobiegłem schodami i już po chwili byłem przed salą. Stanąłem i obserwowałem ja przez szklana szybę. Była pod podłączana do rożnych rurek, aż odważyłem się wejść do środka.
Usiadłem koło jej łózka i płakałem jak bóbr. Boże Monia abyś szybko wyzdrowiała. Bez Ciebie sobie nie poradzę. Proszę Cię obudź się. Obudź się!
-Musi pan opuścić salę! A po za tym jest policja, która pana szuka.
-Dobrze już idę. Skarbię zaraz wrócę.
-Słucham?
-Pan jest chłopakiem pani Levy?
-Tak to ja Harry Styles.
-To dobrze. Mamy do pana parę pytań. Ale może chodźmy w inne miejsce?
-Proszę. Usiedliśmy na korytarzu i zaczęliśmy rozmowę.
-Wie pan kto to zrobił?
-Nie mam bladego pojęcia.
-A może ktoś groził pannie Levy?
-Raczej nie, ale wiem ze nie za bardzo się lubiły w szkole z taka jedna dziewczyną Kamilą chyba.
-Dobrze sprawdzimy to. A czy kręcił się ostatnio ktoś podejrzany?
-Mnie ostatnio niestety nie było w Polsce, więc nie wiem za bardzo. Ale Monika nic mi nie mówiła.
-Dziękujemy bardzo. Może mi pan podać imiona i nazwiska najbliższych przyjaciół?
-Tak, ale może zaprowadzę panów do nich. 
-O dziękujemy. 
Zaprowadziłem ich do kawiarenki szpitalnej i zostawiłem ich samych, a sam wróciłem znowu do Moni.
OCZAMI LOUISA: 
Siedzieliśmy w kawiarence i każdy był zajęty swoim napojem. Nikt się nie odzywał do siebie. Boże żeby Monia szybko z tego wyszła. W pewnej chwili przyszedł do nas Harry z dwoma policjantami.
-Słuchajcie panowie mają do was parę pytań. Zostawiam was z nimi.
-To wy jesteście najbliższymi znajomymi postrzelonej?
-Tak to my. Odpowiedzieliśmy cichym chórkiem. 
-Czy Monika miała jakiś wrogów?
-Nie raczej nie. Największym jej wrogiem była chyba Kamila.
-Ta koleżanka z klasy?
-Tak to ona. 
-Dobrze sprawdzimy to. A czy dostawała jakieś pogróżki?
-Niestety tak. Powiedziała moje dziewczyna.
-Co ty mówisz kochanie? Zapytałem.
-Kilka dni temu dostała list.
-I nic nam nie powiedziała?
-No jakoś tak wyszło. Paulina ty wiesz co ty mówisz? Powiedział zdenerwowany Liam.
-Monika sama to zbagatelizowała i kazała się nam nie przejmować. 
-A może państwo wiedza gdzie są te listy?
-Nie pokiwała przecząco Gośka. 
-Dobra czekajcie tutaj, a  ja pojadę z panami do domu Moni i poszukam. 
Pojechaliśmy do domu mojej przyjaciółki. Otworzyłem drzwi i wpuściłem panów do środka. Oni zaczęli się rozglądać po mieszkaniu, a ja od razu skierowałem się w stronę sypialni. Pod zegarkiem leżały trzy koperty od razu zdecydowałem się je otworzyć i zacząłem czytać:"Niedługo zginiesz z tego świata. Już niedługo Cię nie będzie, po prostu Cię zabiję!"i drugi "Dzisiaj zginiesz dziwko! Harry będzie tylko Mój!"
i trzecia koperta nawet nie otwarta: "Harry dostanie od mnie największy prezent na świecie twoje zwłoki!". -I jak znalazł pan coś?
-Tak mam trzy listy. Proszę.
-Świetnie to już coś mamy.  Musimy wziąć od państwa odciski palców, aby wykluczyć i znaleźć te odpowiednie.
-Dobrze. wszyscy zgłosimy się jutro rano na komisariat.
Pożegnałem funkcjonariuszy, usiadłem na kanapie i zacząłem płakać. 


CZYTASZ=KOMENTUJESZ