poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 59

Nie chciałam iść z nim na tą karuzelę, ponieważ mam mały lęk wysokości, a po za tym jest to troszeczkę niebezpieczne, ale on lubi takie sytuację. Stałam z blondynem i obserwowałam Loczka i Luisa, którzy bez zawahania wsiedli na karuzelę. Pech akurat chciał, że zaczął padać deszcz i z nie nacka rozpętała się burza. Karuzela została natychmiast zatrzymana i każdy kto się na niej znajdował został uwięziony. W sercu czułam niepokój i strach o mojego ukochanego i najlepszego przyjaciela, ale służby techniczne poinformowały nas że nic im nie grozi tylko muszą poczekać chwilę bo został odcięty prąd. Po chwili dołączyli do nas Liam z Kate i Zayn, którzy podtrzymywali mnie na duchu. Niby nic się im nie stanie, ale i  tak się o nich boję. Po 15 minutach zostali uwolnieni i stali już koło mnie cali mokrzy.  
-Wszystko okey? Dopytał pierwszy Niall.
-Tak było genialnie. Odpowiedział bardzo szybko uśmiechnięty Louis. 
-No to super, ale chodzie już wracamy. Oznajmił Liam.
-Właśnie. Poparłam chłopaka i doprowadziłam ich do samochodów. Niby nic im nie było tylko się przebrali i spakowaliśmy nasze rzeczy, bo wieczorem mieliśmy samolot do domu, czyli do Londynu, bo już niedługo się tam przeprowadzam na stałe. 
********************************************************************************
Wstałam już o 6:30. Normalnie nigdy tak wcześnie nie wstaje, ale jakoś dzisiaj nie mogłam spać. Wzięłam prysznic i zeszłam do kuchni zrobić dla wszystkich śniadanie. Otworzyłam lodówkę, a tak same pustki. No cóż czego ja się spodziewałam. Założyłam buty i pobiegłam do najbliższego sklepu i kupiłam najpotrzebniejsze produkty. Po jakiejś godzince usłyszałam kroki zmierzające w moja stronę. Jak się okazało był to Zayn. 
-Monia? Co ty tu robisz tak wcześnie? Spytał zaspanym głosem.
-Robię wam śniadanie. Pomożesz mi?
-Jasne. Co mam robić?
-Postaw talerze na stole.
-Okey. Chłopak zrobił to o co prosiłam, ale widziałam pewien grymas na jego twarzy, który na pewno nie był spowodowany tym, że poprosiłam go o pomoc. 
-Zayn
-Tak?
-Możemy pogadać?
-O czym? Spytał troszeczkę smutnym głosem.
-To możne ty mi powiedz! 
-No dobra, a więc chodzi Karolinę.
-Co jest z nią?
-Czuję że ona już mnie nie kocha.
-Jak to?
-Nie ma już tej chemii między nami.
-Jesteś tego pewien?
-Raczej tak.
-A może to chwila słabości? Poznałeś kogoś?
-Nie, ale ja nie potrafię trwać w takim związku.
-Na odległość? Przecież możesz ja ściągnąć tutaj.
-Żartujesz? Ona nie wyjedzie z Polski tak jak ty?
-A tu się mylisz. Na koniec lipca będę już mieszkać w Londynie z Harrym.
-Wow. Szkoda że ja się wcześniej za ciebie nie zabrałem.
-A ja nie żałuję!
-Czego nie żałujesz? Wtrącił się do rozmowy Niall.
-Że was poznałam. 
-A to chyba, że tak. 
-Pogadamy później. Okey?
-Jasne, a gdzie chłopaki? Zapytał brunet.
-A nie wiem. Słyszałem tylko głosy w sypialni Liama. 
-A to nic nowego, a Louis i Harry? Co z nimi?
-Chodzie ich obudzimy! Zaproponowałam. Najpierw udaliśmy się do sypialni Louisa. Jak się okazało jeszcze spał, a więc o czym prędzej obudziliśmy.
-Dajcie mi spać! Odburknął Louis.
-Wstawaj! 
-Zle się czuje. 
-Pokarz głowę. Dotknęłam czoła mojego przyjaciela i jak się okazało była bardzo gorąca. 
-I jak?
-Nie za dobrze. Jesteś bardzo rozpalony. Pewnie się przeziębiłeś jak siedziałeś na karuzeli. 
-Pewnie tak. Dodał Zayn.
-Ciekawe co z Harrym? Powiedział głośno Niall. Skierowałam się czym prędzej do naszej sypiali. Otworzyłam drzwi i ujrzałam leżącego Harrego ze smutna miną.


-Kochanie dobrze się czujesz? Zapytałam bardzo szybko i usiadłam na jego łóżku.
-Nie. Powiedział z ledwością Loczek.
-Dobra. Już nic nie mów zajmiemy się zaraz wami.  I wyszłam z pomieszczenia. 
Chłopaki macie jakiegoś znajomego lekarza?
-Tak. Oznajmił bardzo szybko blondyn.
-A więc zadzwońcie do niego i zaproście na wizytę. Okey?
-Tak powiedzieli cichym chórkiem. 
**************************************************************************
Po wizycie lekarza okazało się że to tylko zwykłe przeziębienie, które muszą wyleżeć. Ale każdy z nich miał trochę inne objawy. Louisa bolała głowa i miał gorączkę, a Harry nie mógł nic powiedzieć i także był cały rozpalony. Podałam im lekarstwa i zeszłam do salonu. 
-Pojutrze mamy koncert. Powiedział Zayn.
-To mamy problem. Oznajmił Liam.
-Trochę tak, ale myślę że już im przejdzie i będą w formie wystąpić.
3 DNI PÓŹNIEJ:
Chłopaki już się czuja dobrze, ale jest jeden problem Harry nic nie może mówić. I co teraz? Pomyślałam siedząc na blacie kuchennym. Z moich rozmyślań wyrwał mnie Harry który wpił się w moje usta. Po chwili pocałunku, podał mi karteczkę, bo na razie tak się porozumiewamy. 
"Zrobisz coś dla mnie?"
-Jasne. 
-"Zagraj ten koncert za mnie"
-Ale....
-"Nie ma żadnego ale, nie znam lepszego zastępstwa"
-No okey. I po mojej odpowiedzi do kuchni weszli nasi przyjaciele, którym oznajmiliśmy naszą decyzję. Wszystko było by idealnie, tylko Paul musiał wszystko popsuć .........


CZYTASZ=KOMENTUJESZ 


6 komentarzy:

  1. co co? co paul ma zepsuć?! ;___; jeny, chcę już nexta ;o

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział ! Czekam nn ;*

    Zapraszam <3
    http://nobody-else-louis-tomlinson-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny! czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! :*

    i zapraszam do mnie na nowy odcinek:
    http://you-and-i-forever-1d.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj szkoda Harrego, ale co zrobił Paul?

    OdpowiedzUsuń