piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 35

Kolejno skierowałam się do sypialni w której miał spać Liam. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam śpiących razem z Liamem Paulinę, a koło nich objętych Zayna i Karolinę. No nie pomyślałam kolejne dwie pary.
-Kochani wstajemy!
-Ale czemu tak wcześnie? Spytał zaspany szatyn.
-Zrobiłam śniadanie. Czekamy na was na dole. Uśmiechnęłam się pod nosem i zeszłam na dół gdzie czekał na nas pozostali. Każdy zajadał się przysmakami, aż w końcu zobaczyliśmy ich schodzących. Na mnie nie zrobiło to większego wrażenia, a ale na innych i owszem.
-Kochani słuchajcie od wczoraj jestem z Pauliną. Oznajmił pierwszy Liam.
-A ja z Karoliną wtrącił się Zayn.
-Gratulujemy! Zaczęli się wszyscy przekrzykiwać, aż w końcu każdy by ich za dusił od przytulików.
*********************************************************************************
2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ:
Już zaczyna się zima. Chodzę smutna do szkoły, bo bardzo rzadko widuje Harrego, gdyż jest bardzo zajęty, bo przygotowują nową płytę, a po za tym zbliżają się święta, w które jak zwykle będę sama. Zawsze zaprasza mnie Kinga na kolację wilijną i spotykam się z dziewczynami, ale one nie maja dużo czasu, bo spędzają go ze swoimi rodzinami, a ja nie mam nikogo. Wstałam z łóżka. Odprawiłam codzienne czynności i poleciałam do szkoły.
-Cześć! Powiedziała Kinga.
-Hej!
-Pamiętasz, że wpadasz do nas jak zawsze w wigilię?
-Tak. Mam coś przynieść?
-Nie no coś ty.
-Kinga, chce coś przygotować, przecież wiesz że w ten okres mam dużo czasu. Więc co?
-No nie wiem. Może tą twoja boska sałatkę i to ciasto.
-OK. Możesz na mnie liczyć, a wiesz może co chciałby twój młodszy brat dostać?
-Nie wiem, ale wiem na pewno, że ci dzwoni.
-Co?
-Telefon.
-A no tak. Poczekaj odbiorę to Harry.
-To ja czekam w sali.



















ROZMOWA Z HARRYM:
-Witaj skarbie.
-No cześć. Powiedziałam smutnym głosem.
-Coś się stało?
-Nie po prostu się nie wyspałam.
-Aha. Mam dla Ciebie niespodziankę?
-Jaką?
-Spędzimy razem święta.
-Jak? Przecież ty będziesz w Londynie, a ja w Polsce.
-Zapraszam Cię do siebie. Jesteśmy już ze sobą prawie 5 miesięcy, a ty nie znasz mojej rodziny. Chcę to naprawić.
-Harry ale to są święta. Ten czas powinno się spędzać z rodziną.
-No własnie.
-Ale ja nie jestem waszą rodziną.
-Już niedługo.
-Nie żartuj.
-Nie dyskutuj ze mną. Przylecę po ciebie 22 grudnia.
-Harry nie pomyślałeś, że ja mam inne plany.
-Skarbie wiem, że w wigilię zawsze chodzisz do Kingi, a potem wracasz do domu i siedzisz sama.
-Przepraszam Cie,ale muszę już lecieć na lekcję. Zdzwonimy się później.
-Monia Kocham Cię!
-Tak ja ciebie też. Buziaczki.
Weszłam do sali bardzo rozkojarzona, bo nie wiedziałam co zrobić. Jak ja powiem Kini, że nie przyjdę do nich. Już od paru lat, kontynuuje ta tradycję.
-No i jak? Co chciał?
-A nic. Tak dzwonił. Stęsknił się za mną. Wykręciłam się trochę od powiedzenia prawdy, ale nie umiałem jej tego powiedzieć.
-Ale słodki! Louis też do mnie dzwoni paręnaście razy dziennie, aby mi powiedzieć np. że Liam zabrał mu marchewkę.
-Hehe serio?
-No tak.
Ciszej tam! Powiedział głośno nauczyciel. Do odpowiedzi.
-Słucham?
-Dobrze słyszałyście do odpowiedzi proszę cię Kingo i Moniko.
-Ale czemu?
-Bez dyskusji.
-A więc która opowie mi o bitwie pod Grunwaldem.
-To może ja. Wyrwałam się pierwsza i zaczęłam rozwijać temat. Nauczyciel próbując mnie ukarać biorąc do odpowiedzi tylko polepszył moją sytuację, gdyż historia to jeden z moich ulubionych przedmiotów, więc mu bardzo dokładnie odpowiedziałam na zadane pytanie. Mówiłam dosyć długo, aby nie zadał pytania mojej przyjaciółce. Ona niestety nie jest mocna z tego przedmiotu.
-Dobrze, dobrze. Dziękuję bardzo dostajesz 5, a ty Kinga zostaniesz spytana na następnej lekcji, bo dzisiaj już nie zdarzę. Przygotuj się.
-Dziękuję. Powiedziałam.
-Dobrze, na następna lekcję sama zgłoszę się do odpowiedzi.
-Nie to nie sprawiedliwe. Powinna zostać spytana. Wtrąciła się jak zawsze Kamila, która utrudnia nam dosyć życie w tej szkole, ale moja cierpliwość się już skończyła i to ja teraz zacznę się na niej mścić.
-Kamila nie mamy teraz na to czasu. Musimy zrobić powtórzenie do sprawdzianu. Chyba, że nie chcecie?
Cała kolasa pokiwała głowami przecząco i prosiła o powtórzenie wiadomości, ale Kamila brnęła dalej.
-My możemy my sami się przygotować, ale proszę, aby pan był sprawiedliwy i ją odpytał.
Szepnęłam do Kingi na ucho: -Możesz się poświecić?
-Ale jak?
-Zaraz się zemszczę na tej żmii, ale musisz zgodzić się odpowiadać.
-Ale dostanę jeden.
-No wiem, ale...
-No dobrze. Poprawię przy najbliższej okazji, a ty działaj.
-Dzięki.
Panie profesorze, ona ma rację niech pan spyta Kingę, ale w zamian Kamila opracuje całe powtórzenie i przekaże nam cale notatki z powtórzenia. Co pan na to?
-Dobrze, jeśli tak chcecie. Tylko uprzedzam, że to jest sprawdzian z całego semestru więc musi wam zrobić dosyć szczegółowe notatki. Czekam na pracę do piątku, abym mógł ja przeczytać i przekazać innym.
-Ale panie profesorze to nie sprawiedliwe.
-Teraz mi nie przeszkadzaj, bo pytam twoją koleżankę i czekam na pracę.
Wracając do ławki zobaczyłam wykurzoną minę tej lali. Siedząc na moim miejscu trzymałam kciuki za moja przyjaciółkę, ale poradziła sobie dosyć dobrze bo dostała 4-, gdyż dostała to samo pytanie. Widziałam w jego oczach, że zrobił to specjalnie, aby uratować Kingę.
-Pożałujesz tego.
-Nie sadzę. Miłej pracy.
-Monia gratuluję.
-Dzięki Gosiu. Musimy ją jakoś pokonać.
-I dobrze jej tak.
-Nie wiesz gdzie przypadkiem są dziewczyny?
-Wiem. Poszły do stołówki.
-To chodź musimy pogadać.
-Ok to chodź. Już po chwili byłyśmy na miejscu.
-Dziewczyny muszę wam coś powiedzieć.
-Co się stało? Zapytała Karolina.
-Nie spędzę z wami świat.
-Monia znów zaczynasz. Powiedziała tym razem Gosia.
-Nie pozwolę ci siedzieć samej w ten dzień. Przychodzisz do mnie.
-Zaprosił mnie Harry na święta.
-A no chyba, że tak. To leć do niego.
-Ale nie obrazicie się?
-No coś ty.
*********************************************************************************
22 grudnia:
Czekałam na mojego ukochanego od samego rana, aż w końcu stanął w drzwiach mojego domu.Przywitałam go delikatnym całuskiem i wprowadziłam dalej.
-Dziękuję Ci że mnie zaprosiłeś.
-Nie masz za co dziękować chcę spędzać jak najwięcej czasu w twoim towarzystwie.
-No wiem, ale to są święta.
-Dobra koniec tematu. Ubieramy choinkę?
















-Jasne, tylko najpierw trzeba ja kupić.
-No to na co czekasz? Jedziemy! Powiedział to takim radosnym głosem, że pomyślałam, że to będą najlepsze święta w moim życiu. Kupiliśmy choinkę i prezenty pod nią. Niestety musimy dzisiaj już lecieć w nocy, bo chłopaki jeszcze mają jakieś spotkanie jutro, a już wigilię będzie tylko mój. Pojechaliśmy do Kingi do domu, aby pożegnać się z moimi przyjaciółkami. Drzwi otworzył nam niespodziewanie jej młodszy brat, który rzucił mi się na szyję i chciał się bawić.
-Ej puść mnie!
-Nie! Chodź się bawić!
-Dzisiaj nie mogę, ale przyjdę i obiecuję że się z Tobą pobawię.
-Dobra. Kinga jest w salonie.
-Sama?
-Nie z dziewczynami.
-Dzięki.
Skierowaliśmy się w stronę miejsca siedzenia moich znajomych. Przywitaliśmy się ze wszystkimi oraz złożyliśmy życzenia i wręczyliśmy prezenty. Najbardziej zadowolony był mały szkrab. Poprosiłam do pokoju także rodziców Kingi.
-Kochani chciałam wam bardzo serdecznie podziękować, za zaproszenie w tym roku i w poprzednich latach to wiele dla mnie znaczy. Jesteście dla mnie jak rodzina.
-Ty dla nas też.
-Dziękuje wam za wszystko, a oto takie male drobiazgi dla was.
-Dziękujemy bardzo. My też mamy coś dla ciebie. I po tych słowach wręczyli mi nasze wspólne zdjęcie z wigilii z tamtego roku, aż mi się łza zakręciła w oku. Podziękowałam grzecznie za otrzymany podarunek i pojechaliśmy na lotnisko. Podróż minęła nam bardzo szybko, gdyż znowu usnęłam w objęciach Harrego.
Wychodząc z lotniska ukazał mi się piękny wschód słońca.
-A więc Harry jakie plany na dzisiaj?
-Musimy się spotkać z Paulem o 12, a potem jestem cały Twój.
-Ok. A mogę iść z Tobą?
-No jasne. Chłopaki się ucieszą.
*********************************************************************************
-Uulala ale wyglądasz.
-No jak? Zle?
-Własnie nie. Bosko.
-Dzięki. Wzięłaś prezenty dla chłopaków?
-Tak, wszystko jest już w  samochodzie.
Po jakiś 20 minutach byliśmy już na miejscu. Zobaczyłam chłopków stojących i czekających na Harolda. Postanowiłam, że się troszeczkę podroczę z nimi więc wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Louisa:
-Hallo?
-Hej! Jak tam u was?
-Nieźle czekamy na twojego kochasia, bo się spóźnia.
-Serio? Przecież on jest zawsze punktualny.
-No nie dzisiaj.
-Może go coś zatrzymało wtrącił się Zayn.
-Spokojnie nie denerwujcie się na pewno za chwilę będzie. Tylko mam do was parę uwag.
-Jakich?
-Louis popraw kołnierzyk przy koszuli, Zayn nie rób takiej kwaśniej miny, a Liam uśmiechnij się do mnie.
-Co?
-Niespodzianka!!! Krzyknęłam stojąc za nimi.
-Monia!!Co ty tu robisz?
-Przyjechałam was uściskać i złożyć życzenia świąteczne. Już chciałam się z nimi witać, lecz na drodze stanął nam ..........


CZYTASZ=KOMENTUJESZ




5 komentarzy:

  1. Moniś, jak możesz! W takim momencie przerywać?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego akurat w takim momencie? Szybko dawaj następny! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bezczelność! :D W takim momencie?! XD
    Czekam na następną część :*
    Pozdrawiam xoxox

    OdpowiedzUsuń
  4. no w takim momencie?! :D proszę następny :*

    a ja ostatnio taka zakręcona, ze nie zauważyła nowego odcinka noo :) :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe kto im przeszkodził!?

    Iga

    OdpowiedzUsuń