niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 3

Kto to może być. Pomyślałam, ale szybko odpisałam: Hej :)
- Spotkamy się dzisiaj?
- Niestety nie mam już inne plany. Jak masz na imię?
-Zgadnij. :)
- Nie mam czasu na zgadywanki. Mów!
- Poznałaś mnie dzisiaj.
Czyli to musi być któryś z tych chłopaków. Nie mam pojęcia, który to może być, ale chciała bym żeby to był Harry. Nie zdążyłam nic odpisać, a tu kolejna wiadomość: - Masz 20% szans, że trafisz.
Po tej wiadomości wiedziałam, że to któryś z nich. - Może Harry?
- Taaaaaaaak! Po jego odpowiedzi wywnioskowałam, że się ucieszył i wyobraziłam sobie jego minę.

-Harry odezwę się później, teraz się bardzo śpieszę, ale bardzo milo, że napisałeś.

PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ:
Czekałam już na Gośkę chyba z 15 minut i w końcu pojawiła. - Możemy iść.
- Co tak długo?
- Musiałam zrobić się na bóstwo.
- Ale po co? Przecież idziemy do Kingi.
- No tak, ale może przypadkiem poznasz mnie z tymi chłopakami z Londynu.
- Już ci Kinga powiedziała.
- Tak nie mogła się powstrzymać. Ale poznasz mnie z nimi?
- Tak ,ale chodź już.
Po 15 minutach byłyśmy już u Kini. Zapukałam do drzwi. Szybko otworzyła i zaprosiła nas do środka.
-Gdzie masz kieliszki?
-Poczekajcie chwilę zaraz przyniosę.
-Oki.
-Gosia co ty się tak odstawiłaś? Zapytała.

-Myślałam, że Monia mnie przedstawi tym chłopakom,ale...
-Jak obiecałam to cię przedstawię, tylko poczekaj trochę.
- A właśnie jak tam z nimi opowiadaj powiedziała Kinga.
- Nie ma co opowiadać.
-Mów! Jacy są? Przystojni?
- Można tak powiedzieć.. Nie byłam zbyt rozmowna na ich temat, a po za tym byłam bardzo zmęczona po zdjęciach na planie.
- Monia ogarnij się. Dopiero początek tygodnia, a ty taka zmęczona. Jeszcze raz Ci mówię ogarnij się. Mówi Ci to twój menażer. Kinga powtarzała mi to z 1000 razy, ciągle pytała mnie o tych chłopaków, aż w końcu nie wytrzymałam. Wstałam i trzasnęłam drzwiami. Idąc ciemną ulicą myślałam o dzisiejszym dniu. Moje przemyślenia przewal mi dźwięk mojego telefonu.-Słucham?
-Hej tu Louis.
-Siemka.
- Co słychać?
- Właśnie wracam do domu, a u was?
- Nic siedzimy sami w hotelu. Musimy się jutro spotkać.
- Ok. o której?
- 12.00 u nas w hotelu?
-Może być. A jaki jest adres?
- Ul. Muzyczna 55.
- Muzyczna 55?
- Tak a co?
- Jestem 10 minut od was. Mogę do Ciebie wpaść i pogadać?
- Tak czekam w pokoju 258.
Po parunastu chwilach już byłam na miejscu. I w tym momencie wpadł na mnie jakiś rozpędzony chłopak w bluzie z kapturem i zalał mnie kawą. Krzyknął : Przepraszam..


JEŚLI CZYTASZ PROSZĘ DAJ KOMENTARZ TO BARDZO MOTYWUJE DO DALSZEGO PISANIA :)





4 komentarze:

  1. Czekam na kolejnego ^^ piszesz fenomenalnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. PERFECT!
    ~Midnight

    OdpowiedzUsuń
  3. Super zapraszam do mnie http://hi-i-am-molly.blogspot.com/?m=1 <----Blog o Harrym

    OdpowiedzUsuń