wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 25

Jestem bardzo ciekawa gdzie zabierze mnie Harold. Był bardzo tajemniczy. Zanim wyszliśmy z hotelu dostałam od niego piękny bukiet kwiatów. Czuję, że ten wieczór będzie niezapomniany. Po chwili jazdy samochodem byliśmy już na miejscu. Będąc już w restauracji kelner zaprowadziła nas do naszego stolika na tarsie.
-Harry tu jest przepięknie.
-Starałem się.
-Mamy widok na cały Rzym. Dziękuję.
Zjedliśmy kolację cały czas się w siebie wpatrując.
OCZAMI HARREGO:
Nie mogę oderwać od niej wzroku. Cały czas na nią spoglądam. Co się ze mną dzieje?! Zapłaciłem za kolację i wyszliśmy z lokalu. Nasz hotel był nie daleko, a Monia zaproponowała abyśmy się przeszli. Spacerowaliśmy ulicami Rzymu trochę cały czas gadając o jakiś głupotach. Taka właśnie ją lubiłem. Nic nie udającą, naturalną i uśmiechnięta. Będąc już w pokoju zamknąłem dokładnie drzwi i przeciągnąłem moją partnerkę do siebie. Oparła się o drzwi, a ja ja zacząłem całować po szyj. Czułem, że jej się to podoba, więc nie przestawałem.Całowałem ją po szyi idąc w górę. Przygryzłem lekko jej prawe ucho co spowodowało, że wydała z siebie cichy jęk, lecz oderwała się od mnie niespodziewanie i powiedziała: -Przepraszam, ale nie mogę i schowała się w łazience. Jaki idiota ze mnie.
OCZAMI MONIKI:
Na początku chciałam to zrobić, ponieważ bardzo kocham Harrego, ale coś mnie powstrzymało. Harold dobija się do drzwi.
-Kochanie przepraszam. Ciągle to powtarzał. Po 15 minutach spędzonych w samotności uznałam, ze to mnie i tak nie ominie ta rozmowa, więc wyszłam i zobaczyłam siedzącego na łóżko plączącego mojego chłopaka.

Podeszłam do niego i uklęknęłam przed nim i spojrzałam mu w oczy.
-Harry przepraszam, ale...
-Nie kończ. Wszystko rozumiem. Jestem idiotą.
-Nie jesteś idiotą. Chyba troszkę za krótko się znamy i to mnie powstrzymało.
-Ok. Zapomnijmy o tym. No to przyjdzie jeszcze czas.
-Masz rację. To co robimy? Spytałam
-Pogadajmy.
-Oki. O czym?
-Chcę wiedzieć o Tobie wszystko.
-Wszystko?
-Tak.
-To od czego mam zacząć?
-Może opowiedz o rodzinie. Znamy się już około miesiąca a Ty nawet o niej nie wspomniałaś.
-To nie zbyt dobry temat.
-Czemu?
-Bo to smutna historia.
-Nie chcesz to nie mów.
-Nie. Powiem. Przecież między nami ma nie być żadnych tajemnic.
-To mów. Zamieniam się słuch.
-A więc tak. Swoje dzieciństwo spędziłam na wsi. Mieszkałam tam z rodzicami, bratem i dziadkiem.
Kiedy miałam10 lat zostałam w domu z dziadkiem. Moi rodzice wraz z moim bratem Kamilem pojechali na zakupy, z których nie wrócili. Mieli wypadek. Wszyscy zginęli.
-Przykro mi.
-Wychowywał mnie dziadek, lecz gdy miałam 15 lat zaczęła się moja historia z muzyką. Zaczęłam zarabiać pieniądze, żyło nam się dużo lepiej. Lecz po roku mój dziadek zmarł. Byłam z nim do samego końca. Uroniłam wtedy parę łez,które od razu otarł mi Harry. Na szczęście na trafiłam do domu dziecka tylko przejęli nad mną opieką moja ciotka siostra taty. To nie trafo zbyt długo, gdyż nie mieliśmy dobrego kontaktu. Potem Christopher zaproponował zbudowanie domu, w którym teraz mieszkam i mogłam się od nich wyprowadzić.
-A kto to ten chłopak?
-Christopher to kolega z zespołu i mój były chłopak.
-A teraz kto sprawuje nad tobą opiekę?
-Prawie nikt. Za 8 miesięcy skończę 18 lat i będę mogła urwać kontakt z ciotką.
-A nie masz żadnej innej rodziny?
-Raczej nie. Jak mam jakiś problem to zgłaszam się do rodziców Kingi lub Gosi. One są dla mnie jak rodzina.
-A długo znasz dziewczyny?
-Tak od 10 lat. Chodziłyśmy razem do podstawówki, gimnazjum, a teraz do liceum. Opowiadałam mu całą historię mojego życia, przy czym się trochę popłakałam. Gadaliśmy jeszcze trochę, aż w końcu zasnęliśmy.
RANO:
Obudziły mnie promienie słoneczne, które padały na moją twarz. Spojrzałam na Harrego. Jeszcze smacznie sobie spał. Postanowiłam, że nie będę go budzić i sama przygotuje się do wyjścia. Kończąc makijaż usłyszałam mój telefon. Okazało się, że to Kinga.
-Siemka! Powiedziałam po polsku.
-Hej! Co tam u was?
-Świetnie. A chłopaki nie rozwalili mi domu?
-Nie. Jeszcze stoi.
-Co to oznacza Jeszcze stoi?
-O nic się nie martw wszystko jest pod kontrolą.
-Na pewno?
-Tak.
 Porozmawiałam jeszcze chwilę. Widząc, że Harold się budzi zakończyłam rozmowę.
-Witaj najdroższa. Powiedział trochę zachrypniętym, ale za to jakim seksownym głosem.
-Hej! Jak się spało?
-Dobrze. A Ty z kim tak nawijałaś przez telefon?
-Z Kingą i Louisem.
-A o czym z nią rozmawiałaś?
-A ty musisz wszystko wiedzieć.
-Tak
-No to  naucz się polskiego. To będziesz wszystko wiedział.
-Jeśli będę miał dobrą nauczycielkę to może się nauczę.
-Serio? Chciałbyś się nauczyć?
-A czemu nie?
-A więc powtórz za mną Kocham Cię.
-Powtórzył to z 10 razy ale w końcu mu się udało wypowiedzieć w miarę poprawnie.
-Co robimy z tak miło rozpoczętym dniem?
-Może jakieś śniadanko?
-Jasne, a potem?
-No nie wiem zdaję się na Ciebie.
-Ok.
Zeszliśmy na dół i zjedliśmy pyszne śniadanie. Podczas posiłku omówiliśmy plan na cały dzień.
TYM CZASEM W POLSCE:
Taka piękna pogoda, więc umówiłam się z Kingą na spacer. W umówionym miejscu spotkałyśmy się punktualnie.
-Hej kochana.
-Siemka.Co tam?
-Martwię się o Monię.
-Czemu? Przecież jest z Harrym.
-No tak, ale jak rozmawiałam z nią przez telefon to wydawała mi się smutna.
-Kinia nie dramatyzuj. Próbowałam przekonać jakoś moją przyjaciółkę, lecz ona stała twardo przy swoim.
-No ko, a co u chłopaków? Byłaś u nich wczoraj?
-Niestety nie. Musiałam zostać z bratem, ale dzisiaj do nich pójdę. Pójdziesz ze mną?
-No jasne. Przecież obiecałam, że dopilnuje całego jej dorobku życia.
-No to na co czekamy. Zróbmy im niespodziankę.
Po 20 minutach byłyśmy już na miejscu. To co wchodzimy.
-Nie no zapukajmy. Przecież oni tu teraz mieszkają, więc dajmy im troszeczkę prywatności.
-Ok. Kinga zadzwoniła dzwoniła i po chwili ukazał się nam w drzwiach Louis.
-O hej!! 
-Cześć! Można? 
-Jasne, ale chciałem wam coś pokazać.
-Co?
-Chwileczkę, tylko założę buty.
-No ok. 
Wychodząc krzykną chłopakom: Zaraz wracam z dziewczynami. Macie 10 minut.
-No to co nam chciałeś pokazać?
-Te prześliczne kwiatki, które tu rosną.
-Louis! Oszalałeś czy co? One tu rosną już bardzo długo. Powiedziała Kinga. 
-No tak, ale one są wyjątkowe jak ty.
-Oto ja może pójdę już do domu, bo wiedzę, że chyba przeszkadzam.
-Nie nie przeszkadzasz.
-Ja już pójdę. Nie dałam się zatrzymać i skierowałam się w stronę domu.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ




6 komentarzy: