Na początku chciałam podziękować za tyle wyświetleń. Jest was już ponad 1000! Nawet nie macie pojęcia jak się cieszę! Dziękuję również wszystkim za komentarze, które dodają mi chęci do pisania.
Wstałam rano i nie wiedziałam czy to sen czy to naprawdę się zdarzyło. Spojrzałam na moja dłoń, która uświadomiła mi że to nie sen. To prawda mam chłopaka. Oj jaka jestem szczęśliwa. Chciałam od razu powiedzieć dziewczyną o moim szczęściu, ale ustaliliśmy wczoraj, że powiemy im razem. Umówiłam się z Harrym o 10. Spojrzałam na zegarek 9:45. O nie! Nie zdarzę się ubrać. Pobiegłam szybko do łazienki, aby odprawić codzienne czynności i wychodząc z łazienki usłyszałam pukanie do drzwi. To był na pewno mój chłopaka. Nie zważając na mój strój pobiegłam mu otworzyć. Moim oczom ukazał się z pięknym bukiecikiem kwiatów.- Cześć Kochanie!
-Hej! Rzuciłam mu się na szyje i ucałowałam go bardzo namiętnie.
-O jakie powitanie.
I po tych słowach uzmysłowiłam sobie ze jestem tylko w bieliźnie.
-Oj przepraszam za mój strój. Już się ubieram.
-Nie zostań.
-Wiem, że ty byś wolał abym została w takim stroju, ale nie pokarze się innym w takim stanie.
-A nie możemy zostać u Ciebie? Zapytał radosnym głosikiem.
-Hazuś jesteśmy umówieni.
-Hazuś? Spotkanie zawsze możemy odwołać.
-Tak Hazuś, a co nie podoba się?
-Nie jest to bardzo słodkie. Nikt wcześniej tak do mnie nie mówił.
-No to jestem pierwsza. I jedyna prawda?
-Tak jedyna na zawsze. I połączył nasze usta w bardzo namiętnym pocałunku, który od razu odwzajemniłam. Rozgość się, a ja pójdę się ubrać.
-A może Ci pomóc?
-Oj nie bądź taki pomocny. Akurat w tej sprawie sobie poradzę bez Ciebie.
-No jeśli tak uważasz to nie będę się narzucał.
Po kilku minutach byłam już ubrana. Zaczęłam szukać loczka po domu. Nie wiedziałam gdzie jest. Może się gdzieś schował. Zadzwoniłam do niego i powiedział -Znajdź mnie Kochanie, a dostaniesz nagrodę.
-Może jakaś podpowiedz. Opisał mi miejsce gdzie się znajdował. Po chwili znalazłam go w szafie w pokoju gościnnym. -Mam Cię.
-Uuuu szybko.
-A co myślałeś? Teraz nagroda.
Podszedł do mnie złapał mnie w biodrach i znowu zaczął mnie całować. Nasze języki toczyły walkę miedzy sobą. Było to bardzo przyjemne uczucie. Oderwałam się od Harolda i powiedziałam możemy już iść. Jestem gotowa.
-No własnie widzę. Wyglądasz jak zwykle przepięknie.
Pojechaliśmy do hotelu. Wysiadając z samochodu spotkaliśmy Louisa, który wychodził z budynku.
-No hejj! Jak tam gołąbeczki?
-Cześć. Skąd wiesz? No nie Harry powiedziałeś mu? Przecież mieliśmy to zrobić razem.
-Nic mu nie powiedziałem Kochanie.
-Kochanie? Czyli jednak jesteście razem?
-Tak ,ale możesz nikomu nie mówić?
-Jasne, ale jak dasz mi się porwać na chwilę.
-Ja z chęcią, ale nie wiem co na to mój chłopak.
-Możesz iść. Powiedział bez zastanowienia. Tylko mi tam bez żadnych romansów.
-Dobrze dobrze. Ucałowałam mojego loczka na pożegnanie i poszłam z Louisem.
-No to gdzie idziemy?
-Na zakupy.
-Na zakupy? Po co?
-Musisz mi w czymś pomóc.
-W czym?
-Znasz dobrze Kingę.
-No tak i co?
-Chcę jej coś kupić, ale nie wiem co, a więc pomożesz mi?
-Jasne trzeba było tak od razu.
Chodziliśmy po centrum handlowym już ponad godzinę, a mój towarzysz nadal nie mógł się zdecydować co chce kupić, aż w końcu stanęło że kupimy jakaś biżuterie. Poszliśmy do jubilera.
-Dzień dobry powiedzieliśmy razem. Pani stojąca za ladą przywitała się z nami i zapytała miłym głosem W czym mogę pomóc?
-Szukam czegoś wyjątkowego.
- Rozumiem to mogę zaproponować oto te pierścionki.
-Nie nie tylko nie pierścionek powiedziałam.
-Rozumiem. Popatrzyła się na mnie ekspedientka i powiedziała jeszcze raz: Widzę, że pani lubi kolczyki, a więc może takie?
-Monia co ty o tym myślisz? Zapytał mnie się Louis trochę zdziwiony słowami sprzedawczyni.
- Niestety nie. Kinga nie lubi kolczyków, ale po za tym są bardzo ładne.
-A to nie dla pani ten prezent? Powiedziała to niepewnym głosem pani za lady.
-Niestety nie.
-Oto przepraszam panią bardzo, ale wyglądają państwo jak para. Jeszcze raz przepraszam.
-Nic się nie stało.
-A może to? podszedł do mnie chłopak z ładna broszką.
-No jest to dosyć interesujące i w stylu Kingi.
-A więc tak poproszę tą broszkę i te kolczyki. Powiedział Louis zdecydowanym głosem.
-W jedno pudełko?
-Nie w dwa.
Popatrzyłam się na niego dziwnym wzrokiem. Nie wiedziałam po co mu te kolczyki. Wychodząc ze sklepu spytałam się Tomlinsona.
-Po co Ci te kolczyki?
-Dla ciebie. Odpowiedział bez zastanowienia.
-Dla mnie?
-Tak za pomoc.
-Ale ja nie mogę ich od ciebie przyjąć.
-Możesz.
-Nie.
W tym momencie przerwał nam telefon od Harrego:
-Witaj Skarbie.
-Cześć Harry.
-Za ile będziesz?
-Już wracamy, a co stęskniłeś się?
-Bardzo.
-Przecież nie minęło nawet dwie godziny.
-No tak , ale każda minuta, co ja mówię każda sekunda spędzona bez Ciebie to chwila stracona.
-Kocham Cie wiesz?
-Wiem, ja Ciebie bardziej.
-Ja ciebie. Będę za niedługo.
Rozłączyłam się i poszłam za Louisem. Pojechaliśmy do hotelu. Całą drogę się wygłupialiśmy. Kierowca w taksówce dziwnie na nas patrzył, aż w końcu zaczęłam rozmowę na poważnie:
-No to jak?
-No ale co?
-Kochasz ją?
-O tak ale nie wiem czy ona to samo czuje do mnie.
-Nie spróbujesz to się nie przekonasz.
-Wiem.
Staliśmy już przed hotelem. -Musisz spróbować.
-Dobra nie martw się już o mnie.
-Trzymam za was kciuki. Po tych słowach chłopak się do mnie przytulił.
OCZAMI HARREGO:
Nie mogłem się już doczekać, aby zobaczyć moja ślicznotkę. Rozmawiając z nią przez telefon powiedziała mi, że nie długo będzie, a więc postanowiłem, że poczekam na nią przed hotelem. Wchodząc to holu zobaczyłem przez szybę hotelu Louisa, który obściskuje się z moją kobietą. Krew się we mnie zagotowała. Miałem ochotę strzelić mojego przyjaciela w twarz.
-O Harry! Witaj Kochanie.
-Siemka. Dała m buziaka w policzek. I jak zakupy? Udały się? Zapytałem.
-Tak. Masz świetna dziewczynę. Potrafi doradzić.
-No własnie widzę potrafi obściskiwać się z każdym.
-Co? zapytała się Monia z przestraszonymi w oczach.
-Widziałem was przed chwila jak się obściskujecie
-Harry ale to nie tak ja jej tylko dziękowałem za pomoc. A po za tym nie zrobił bym świństwa mojej najlepszemu kumplowi. Wierzysz nam?
Stałem spoglądając się na nią. Nie odzywała się wogóle. -A ty co nic nie mówisz? Zapytałem się jej.
-Nic nie mówię, bo nie mam się z czego tłumaczyć. Nic nie zrobiłam.
- Dobra nie gniewaj się już. Wiem, że mnie kochasz i nie zdradziłaś byś mnie. A po za tym Louis traktuje Ci jak siostrę.
-No własnie, a ja go jak brata. Dopowiedziała Monia.
-Teraz ja porwę moją ślicznotkę.
-Gdzie? Zapytała się mnie niechętnie. Ma jeszcze pewnie w myślach ta niemiłą sytuacje.
-Na spacer.
-Dobrze, a Louis tylko nikomu, ani słowa.
-Ok nikomu nic nie powiem. Do zobaczenia później.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Super!!! To jak Louis przytulił Monię, a Harry był zazdrosny po prostu wspaniałe:-)
OdpowiedzUsuńDzięki :*
UsuńMmmm cudoo!! Scenki zazdrosci.. ohhoho Hazz !! ;) ~Lolka
OdpowiedzUsuńHahhaah świetne! :D Zgadzam się z poprzedniczkami! <3 Przy okazji zapraszam do mnie innych czytelników, za niedługo pojawi się nowy rozdział! :D Wybacz Moniu za tą moją skromną reklamę :D Pisz dalej bejbe! <3 :**/ Nelly ;*
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadaniaomaliku.blogspot.com/
Nic nie szkodzi. Prywatnie polecam opowiadanie Nelly sama je czytam :) Jest genialne :D
UsuńNic dodać nic ująć;)
OdpowiedzUsuńDoskonałe!
~Midnight