piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 9

Szłam bardzo niechętnie na dzisiejszą próbę. No ale mam zobowiązania wobec tych chłopaków. Pomyślałam byle do piątku i już ich więcej razy nie zobaczę, czyli jeszcze niecałe trzy dni. Milczałam całą drogę, aż w końcu byliśmy na miejscu.
-Gotowa? Zapytał mój towarzysz.
Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam: Gotowa. Miejmy to już za sobą. Harry otworzył mi drzwi, a ja weszłam do środka, bez zawahania. Czekali już wszyscy na mnie. Pierwszy podszedł do mnie Liam z bukietem kwiatów i powiedział: Przepraszam za wczoraj. Nie powinienem tak postąpić. Byłem wczoraj bardzo zmęczony, a jak ja jestem w takim stanie to zazwyczaj jestem bardzo zdenerwowany i wyżywam się na innych. Tym razem to byłaś ty. Jeszcze raz przepraszam. Wybaczysz mi? Wręczył mi kwiaty i zrobił słodką minkę.

-Tak. Chodź tu do mnie. Niech ja cie uściskam. Szybko podszedł i  mnie bardzo mocno uściskał. Myślałam, że mnie udusi krzyknęłam: Liam wystarczy. Puść mnie, bo mnie udusisz.Po tej sytuacji przywitałam się z pozostałymi. Witając się z Louisem on od razu zadał mi pytanie: Przyszliście razem?
-Razem? Ja i Harry?
-Tak. Dopytywał się szatyn.
-Nie spotkaliśmy się przed wejściem.
-Aha, bo ja myślałem.
-Co myślałeś? wtrącił się Harry.
-Nie już nic.
Przerwałam im tą wymianę zdań i zapytałam możemy zaczynać? Dzisiaj oddaje się wam. -Trzymaj powiedział blondyn. -Co to teksty piosenek?
-Tak naucz się ich na jutro, a dzisiaj będziesz śpiewać z tekstem.
-Nie potrzebuje powiedziałam.
-Jak to zdziwił się bardzo Liam.
-Już się zdążyłam nauczyć tekstów piosenek tych które mam z wami śpiewać.
-Naprawdę?
-Tak. Czy to coś takiego dziwnego?
-No nie ale nie musiałaś się uczyć całych piosenek. Dzisiaj mieliśmy podzielić piosenki i wtedy byś się nauczyła tylko wybranych wersów piosenek. Powiedział Zayn.

OCZAMI HARREGO:
Zaskoczyła mnie i innych tym, że nauczyła się tekstów naszych piosenek. Bardzo mi tym zaimponowała. Ćwiczyliśmy parę godzin ja już miałem dosyć, a chłopaki nadal cisnęli Monikę. Po jej twarzy nie było widać, żadnego zmęczenia. Śpiewała i śpiewała. Wiele razy ćwiczyła swoje wersy. Sama siebie poprawiała mówiąc, że tu złe zaśpiewała i że musi to zrobić jeszcze raz. Atmosfera się tak rozluźniła, że zdjęła buty. Wczesnej się pytając czy nam to nie przeszkadza. Nic dziwnego stać tak długu w szpilkach, każdy by się zmęczył. Poćwiczyliśmy jeszcze trochę i powiedziałem koniec! Koniec! Koniec próby.
- I jak może być? Zapytała się piękna istota.
-Tak śpiewasz bardzo dobrze i czysto, a to najważniejsze. Powiedział Niall.
Ciągłe się jej przyglądałem, aż w końcu powiedziałem: To co dzisiaj robimy?
-Może jakaś kolacja powiedział nasz glodomor.
-Co ty na to Monia? Zapytał się Zayn.
-Może być, a gdzie?
-Niespodzianka powiedział Louis.
-Ale powiedzcie chociaż jak mam się ubrać. Proszę?
-Elegancko powiedziałem..
Dobra. Pościła mi oczko. -To do zobaczenia za parę godzin. Powiedziała ciepłym głosem.
-Ej a gdzie mamy po ciebie przyjechać? Zapytał się Louis
-A no tak zapomniałabym już mowie.
Powiedziała nam adres i wyszła.

PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ:
Nie byłam jeszcze gotowa, a usłyszałam pukanie do drzwi. Pobiegłam otworzyć w samym ręczniku. Powiedziałam wchodźcie. Jeszcze nie jestem gotowa, ale postaram się jak najszybciej. Rozgości się. Trochę specjalnie to zrobiłam, gdyż jak zobaczyłam jak są ubrani to wtedy wybrałam odpowiednia sukienkę, która pasuje do moich towarzyszy.
 
Zrobiłam sobie szybko lekki makijaż i ubrałam sukienkę. Włosy rozpuściłam i popędziłam do salonu. Lecz idąc usłyszałam ich rozmowę:
-Ona tu sama mieszka?
-Chyba tak powiedział Harry.
-Ale jesteś pewien? Dopytywał Louis. Zobacz ile tu jest rożnych zdjęć.
-Nie wiem możne się jej po prostu zapytamy.
-Masz racje, ale ciekawe ile będziemy musieli na nią czekać wtrącił Zayn.
I w tym momencie weszłam do pokoju. Chyba byli trochę zaskoczeni, a szczególnie Harry. No cóż tak miało być.

OCZAMI HARREGO:
Weszła do pokoju i oparła się o ścianę. Czekając na naszą reakcję. Łał pierwszy powiedziałem ,aż opadła mi szczęka. Wyglądała jak zawsze olśniewająco, za każdym razem podobała mi się coraz bardziej.

-No to co możemy iść?Powiedziała.
-Tak powiedział Louis i już chciał użyczyć swojego ramienia naszej piękności, lecz go wyprzedziłem.
Ona się tylko uśmiechnęła i wsiedliśmy do samochodu.
-A więc gdzie jedziemy?
-Do najlepszej restauracji w Warszawie. Powiedział Zayn.
-A skąd wiecie gdzie ona jest, przecież jesteście tu raptem trzeci dzień. Już zdążyliście poznać tak dobrze Polskę.
-Nie po prostu czytaliśmy o niej w necie. Wytłumaczył się Liam.
-Aha powiedziała.
Weszliśmy do restauracji. Usiedliśmy przy okrągłym stole na środku sali. Wszyscy się na nas gapili. Nie obchodziło mnie to, najważniejsze teraz było dla mnie, że siedzę kolo Moni. Czas mijał szybko. Rozmawialiśmy, popijając wino. Szczerze mówiąc, nasza piękność nie powinna spożywać alkoholu, ale nikt się nas o to nie pytał, a po za tym każdy chyba w tym wieku pije. Dowiedziałem się dużo ważnych dla mnie rzeczy o niej. Myślę, że ona o mnie też. Chociaż nadal nie wiem czy ona coś do mnie czuje, bo ja już wiem że między nami nie może być tylko przyjaźń musi być coś więcej. Ja już się oto postaram. Monia zaproponowała, abyśmy się trochę przeszli. Chyba nikt nie zgłaszał sprzeciwu. Zrobiło się już trochę zimno. Spojrzałem na nią. Nic nie mówiła, ze jej zimno, ale ja to dostrzegłem. Chociaż do lipcowa noc, ale bywa tez zimna. Zdjąłem swoja marynarkę i zaproponowałem jej, aby założyła.
-O dziękuje bardzo, ale nie trzeba. Powiedziała.
-Ja byłem nie ugięty i założyłem jej moje ubranie na jej ramiona.
-Jeszcze raz się uśmiechnęła i szepnęła mi do ucha dziękuję.
Nie zwróciłem uwagi na chłopaków, którzy przyglądali się całej sytuacji.
-O jaki z tego naszego Harolda dżentelmen powiedział Zayn.
-Harry co się z tobą dzieje?Nigdy taki nie byłeś. Wtrącił Liam.
-Nic po prostu widzę, jak kobieta marznie. Zawsze użyczam jej swojego ubrania.
Przeszliśmy się jeszcze kawałek i wsiedliśmy do samochodu, który najpierw odwiózł Monikę, a potem mieliśmy jechać do naszego hotelu. Panna Levy wysiadła z auta i zaczęła się z nami żegnać. Dochodząc do mnie poza tym że dała mi buziaka w policzek to jeszcze szepnęła mi do ucha bardzo ciepłym głosem: Dziękuje z marynarkę i mam nadzieje, że wpadniesz do mnie na herbatę jutro. Słysząc te słowa uczucia do niej po prostu się we mnie gotowały, ale zachowałem je wewnątrz, bo przecież chłopaki. Pojechaliśmy do hotelu i rozeszliśmy się do swoich pokojów. Po drodze Louis powiedział mi: Musimy jutro pogadać i znikną.


JEŚLI CZYTASZ PROSZĘ DAJ KOMENTARZ TO BARDZO MOTYWUJE DO DALSZEGO PISANIA :)



3 komentarze:

  1. Świetny *.* No nie da się opisać tego co chcę tu napisać , naprawdę piszesz fenomenalnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! <3 Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super zapraszam do mnie http://hi-i-am-molly.blogspot.com/?m=1 <----Blog o Harrym

    OdpowiedzUsuń